Przecież rodzina Karkosików musi z czegoś żyć .Przerzucą akcyjki i coś zarobią .Do tego trzeba dwóch zmówionych .ktoś nasypie w dołku i odbierze na górce .Straty pójdą do odliczenia z zysków a gęb do wyżywienia jest do czorta .
Ten od Boryszewa mąż tej pseudoprezeski dał jej zabawkę skotana by się pobawiła i zadowoliła swoje ego. Boże co za patologiczne kółko wzajemnej adoracji. Z publicznych firm które doją unijne dopłaty zrobili sobie rodzinny folwark i nikt nic z tym nie robi mimo że w oczach topią kolejne miliony bez jakiekolwiek wytłumaczenia gdzie te pieniądze idą bo na pewno nie w rozwój firmy