Cały "zysk" Aforti opierał się na "aktualizacji wyceny aktywów" , czyli wycenianiu wartości swoich spółek zależnych ( które zresztą generowały straty i miały ujemne kapitały własne ) w oparciu o jakieś "operaty szacunkowe" i transakcje kupna-sprzedaży kilku udziałów przez podstawione osoby lub podmioty za jakieś absurdalnie wysokie kwoty. Kwoty z tej "aktualizacji wyceny aktywów" były księgowane jako "przychody finansowe" i tworzyły "zysk". Do tego ten "zysk" nie był opodatkowany dopóki te aktywa nie zostały sprzedane. Oczywiście wszystko to było sprzeczne z przepisami i standardami rachunkowości. Tutaj pojawia się postać biegłego rewidenta p. Zegara, który powinien był wykryć oszustwo, a współpracował z oszustami. Nikt z zewnątrz nie mógł odkryć czego dotyczy "aktualizacja wyceny aktywów" - czy np. Aforti zainwestowało w akcje Tesli lub Nvidii, które idą w górę jak rakieta, czy też dokonało oszukańczej wyceny swych śmieciowych aktywów - bo takie sprawy są tajemnicą przedsiębiorstwa i tylko biegły rewident mógł się o to spytać.