Była wiosna a może zima napewno lato nie jesień... Wtedy do tego doszło ale dlaczego tego nie wiem. Teraz zastanawiam się dlaczego tak było mogło być innaczej... Hmmm no właśnie
Słyszałam odgłosy i z dwa lub trzy razy zagrzmiało i zabiło właśnie w zegar mosiężnym wahadłem... Przestań mówię do męża który co wrócił z pracy podpity i się zaczął do mnie dobierać... Zdejmując bieliznę... Chciałabym by nigdy nie doszło ale aczkolwiek doszło
Później zaczęłam czuć przyjemność rozdarta jego koszulka działała na mnie jak afrodyzjak... Chciałam jeszcze... I miałam orgazmy które nigdy się nie powtórzyły... Po wszystkim poszłam spać rano był piękny słoneczny poranek w którym ujrzałam coś jakby z napisem Labocanna z złotych sztabkach... Które układały starannie ręce młodych pięknych dziewczyn które mówiły pięknym językiem POLSKIM że będzie słodko i pieniędzy nie zabraknie dla posiadaczy...
Gdy się obudziłam miałam wyrzuty oddać się bez żadnego zabezpieczenia... To było nie odpowiedzialne z mojej strony. Jak to przeżyć jak się z tym pogodzić... Mam nadzieję że wkrótce znowu będę mieć to co tej nocy... Czekam na to, bo mam ochotę a jak się ma to już samo idzie... Nie potrzebny alkohol i trawa... Muszę się pogodzić z swoją przeszłością... Zaufałam i oddałam.
Mama nie wie wiedziała że ja tak szybko straciłam to co było we mnie, talerz ciepłej zupy, nie naprawi straconej cnoty ale po co mi cnotą się na pewno nie najem. To jest właśnie miód
Lsiekiera