LUG, Ogniochron czy Alumast pojechały z misją do północnoafrykańskiego kraju i liczą na kontrakty. Ambasador zaprasza je do inwestycji.
W 2020 r. obroty handlowe między Polską a Marokiem o raz pierwszy przekroczyły 1 mld USD. To krok w kierunku wypełnienia zadania, które przed Abderrahimem Atmounem, od jesieni 2019 r. ambasadorem Maroka w Polsce, postawił król Mouhammed VI. Nasz kraj ma wejść do pierwszej dziesiątki partnerów strategicznych Maroka. Nie jest to wprawdzie jednoznaczne z miejscem na liście partnerów handlowych, na której dziś zajmujemy miejsce w pierwszej 30, ale wzrost importu i eksportu to dobry znak.
- Królestwo Maroka jest ważnym partnerem dla Polski. Ambasada działa bardzo dynamicznie pomimo pandemii koronawirusa. Obecnie odbywamy wiele spotkań z polskimi firmami, wiele jest zainteresowanych inwestowaniem w Maroku – mówi Abderrahim Atmoun.
- Przedstawiciele Alumastu z dużym zainteresowaniem wzięli udział w misji gospodarczej i odbyli spotkania z firmami z Maroka. W najbliższych dniach będziemy rozmawiać z potencjalnym kontrahentem, zainteresowanym otwarciem showroomu w Rabacie. Chętnie zaprezentujemy gamę produktów kompozytowych: słupów oświetleniowych i teletechnicznych, interaktywne i energooszczędne przejścia dla pieszych czy kompaktowe stacje ładowania pojazdów elektrycznych zabudowane w słupie oświetleniowym – mówi Dariusz Chlastawa, szef sprzedaży Alumastu.
- Misja gospodarcza do Maroka została zorganizowana bardzo profesjonalnie i obfitowała w merytoryczne spotkania zarówno z administracją rządową jak i przedstawicielami biznesu. Towarzyszyła jej szeroko nagłośniona kampania medialna. Królestwo Marokańskie wydaje się budować przyszłość kraju w oparciu o jasno sprecyzowaną i spójną strategię. Korzystne położenie geograficzne stwarza podstawy, aby traktować ten kraj jako swoistą bramę do Afryki
Maroko ma poparcie USA i Izraela w sprawie spornego terytorium Sahary Zachodniej. Obecnie przygotowuje tam tereny inwestycyjne.
- Na południu Maroka powstaje olbrzymie centrum gospodarcze, z którego korzyści czerpać będą miliony mieszkańców kontynentu afrykańskiego. W Dakhla trwa budowa największego portu przeładunkowego Afryki oraz potężnej infrastruktury dedykowanej przyszłym zakładom produkcyjnym – zaznacza Abderrahim Atmoun.
Tymczasem ten rok w handlu to kolejny krok ku osiągnięciu celów ambasadora.
- Ostatnie dwa lata to bardzo dynamiczny wzrost obrotów handlowych między Polską a Marokiem. W covidowym 2020 r. było to 25 proc., natomiast w tym roku notujemy ponad 50-procentowy wzrost. Oczekiwany na koniec grudnia wynik obrotów handlowych to ponad 1,3 mld EUR. Powoli stajemy się dla Maroka kolejnym ważnym europejskim partnerem - twierdzi Maciej Klósak.
Jakie firmy brały udział w misji i w jaki sposób zostały wybrane? Kluczem doboru było: polski kapitał i innowacyjność. Do udziału w misji zaprosiliśmy głównie średnie firmy, działające w dość niszowych dziedzinach. Takie, które mają realną szansę na zbudowanie swojej obecności na terenie Maroka i które chcą otworzyć się na rynek afrykański. Zależało nam bowiem na spółkach produkcyjnych, ale niekoniecznie na gigantach. Łącznie w misji wzięli udział przedstawiciele ośmiu polskich firm. Na przykład? Do Maroka wybrał się między innymi producent oświetlenia LUG, który jest już obecny w 60 krajach, a obecnie wymienia całe oświetlenie w Warszawie. Zamiana starych lamp na LED-owe powoduje zmniejszenie konsumpcji energii o około 60 procent. Firma ta widzi dla siebie ogromną przestrzeń w budującym się centrum gospodarczym i ma do zaoferowania innowacyjne wdrożenia elektroenergetyczne. Maroko odwiedziła także spółka Alumast tworząca nowoczesne słupy kompozytowe, które mogą być wykorzystane przy budowie sieci telekomunikacyjnych lub energetycznych. Produkt Alumastu idealnie wypełnia niszę stworzoną przez kryzys, jaki panuje na rynku metali. Słupy metalowe są zbyt drogie, a drewniane czy betonowe - niedostatecznie odporne na ciężkie warunki atmosferyczne panujące na pustyni. Kompozyty nie dość że tanie, są lżejsze w transporcie, łatwiejsze w montażu, a do tego odporne na temperaturę, sól czy wiatr, czyli na to, z czym trzeba się liczyć budując infrastrukturę na Saharze. W delegacji uczestniczyła również firma FlyArgo, która produkuje wiatrakowce będące innowacyjnym rozwiązaniem w kategorii ultra-lekkich statków powietrznych. Są to wytrzymałe i tanie maszyny latające, które mogą być wykorzystywane w sektorze agro-rolniczym, jak również do pilotowania granic czy do transportu pasażerskiego. Wiatrakowce FlyArgo mogą też pełnić funkcję latającej karetki pogotowia. W misji uczestniczyła też firma Ogniochron, europejski lider w produkcji sprzętu gaśniczego. W jaki sposób udało się nawiązać kontakt z Królestwem Maroka? Półtora roku temu poznałem ambasadora Królestwa Maroka w Polsce Abderrahima Atmouna. Przy czym należy zaznaczyć, że nie jest to zwykły ambasador, tylko bezpośredni wysłannik króla, który został wydelegowany właśnie po to, by nawiązać stosunki gospodarcze z polskimi podmiotami.
Polska delegacja wylądowała w Maroko (fot. archiwum Roberta Jędrzejczyka) Dlaczego Maroko zainteresowało się Polską? Król Maroka Mouhammed VI doszedł do wniosku, że Polska - jako kraj mogący pochwalić się sukcesem gospodarczym, dobrą lokalizacją w Europie centralnej, a przede wszystkim z własną produkcją i konkurencyjnymi, innowacyjnymi spółkami technologicznymi - jest doskonałym partnerem dla Maroka, które chce jak najbardziej dywersyfikować kraje, z którymi współpracuje gospodarczo. W Królestwie Maroka obecne są przede wszystkim wpływy francuskie, hiszpańskie czy włoskie - są to mocno ugruntowane relacje gospodarcze. Do tego dochodzą oczywiście Amerykanie, którzy poprzez Maroko chcą konkurować o wpływy w Afryce z Chinami. Miejsca w Maroku szukają też Rosjanie. O wpływy w regionie walczą kraje z dużym kapitałem, a my mamy ogromną szansę na ukrojenie dla siebie kawałka tego tortu. W tym momencie Polska zajmuje 23. miejsce jako partner gospodarczy dla Maroka. Działają tam już nasze rodzime firmy, między innymi CanPack i Wielton. Król Maroka chciałby jednak widzieć Polskę w pierwszej dziesiątce krajów współpracujących z jego krajem. Było to podkreślane niejednokrotnie - zarówno w czasie wizyty, jak i w medialnych komunikatach ją poprzedzających. Wspólnie z ambasadorem Abderrahimem Atmounem zaczęliście więc pracować nad przygotowaniem misji gospodarczej polskich przedsiębiorstw? Tak. Naszym celem było wyłonienie najbardziej innowacyjnych polskich firm i zaprezentowanie im możliwości inwestowania w Maroku oraz w tak zwanych prowincjach południowych, czyli na obszarze Sahary Zachodniej. Obszar ten jest dla polskich firm interesujący? Prowincje południowe były terenem spornym przez kilkadziesiąt lat. W grudniu zeszłego roku zostały jednak oficjalnie uznane przez USA za część terytorium Maroka. Stany Zjednoczone planują w regionie zrealizować program inwestycyjny o wartości 5 miliardów dolarów, który ma wzmocnić ekonomiczne wpływy Maroka na całym kontynencie. Jest to spójne z aspiracjami samego Maroka, które dąży do osiągnięcia pozycji lokalnego mocarstwa, które będzie rezonowało ekonomicznie na wszystkie inne kraje Afryki. Zresztą dzieje się to już teraz. Na południu Maroka powstaje ogromny hub gospodarczy, który ma wpływać na życie 80 milionów ludzi żyjących na kontynencie. W Dakhla tworzony jest największy port przeładunkowy w Afryce, budowana jest potężna infrastruktura pod przyszłe zakłady produkcyjne. Nie obawiam się stwierdzić, że za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat może tam powstać hub gospodarczy taki, jak Dubaj, Hong-Kong czy Singapur. Polskie firmy rozwijając się w Maroku, mogą brać udział w budowaniu tej gospodarczej potęgi od samego początku. Dzięki temu zyskają szansę na dotarcie do rynków zbytu całej Afryki. Nie wspominając już o tym, że Maroko jest oddalone od Europy o zaledwie 14 kilometrów. Zważywszy na ruchy migracyjne, jest to więc teren strategiczny również geopolitycznie dla Unii Europejskiej. Bezpiecznie jest tam inwestować? Ministerstwo Spraw Zagranicznych przestrzega, że jest to obszar zagrożony terroryzmem, z “nieuregulowanym statusem prawnym”. Sahara Zachodnia została uznana za marokańską nie tylko przez Stany Zjednoczone, ale też przez Izrael. Uznanie jej przez Unię Europejską to temat wciąż dyskutowany. W sprawie odbytej misji kontaktował się z nami polski MSZ, zaznaczając, że te tereny cały czas są sporne. Przedsiębiorstwa, które brały udział w misji podkreślały, że chociaż zawsze należy brać pod uwagę pewne ryzyko, jest ono nieodłączną częścią biznesu. Ryzyko często zwiastuje zresztą duży zysk. Warto zaznaczyć, że nasza misja była wspierana przez państwowe instytucje, w tym przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu, która ma przedstawicielstwo w Casablance. Podczas wizyty spotkaliśmy się z dyrektorem PAIH Casablanca, który przekazał rekomendacje odnośnie rozpoczynania biznesu w regionie. Podczas szkolenia polscy przedsiębiorcy dowiedzieli się, że rynki północno-zachodniej Afryki są już dziś silnie umiędzynarodowione i nie czekają bezczynnie na import z Polski. Dlatego trzeba działać i już dzisiaj budować silną pozycję naszego kraju, która otworzy okno na Afrykę.
Robert Jędrzejczyk podczas spotkania z ambasadorem Królestwa Maroka w Polsce Abderrahimem Atmounem (fot. archiwum Roberta Jędrzejczyka) Jak przebiegła wizyta polskich przedsiębiorców? Spędziliśmy w Maroku siedem dni. Byliśmy przyjmowani na najwyższym poziomie, po królewsku. Podróżowaliśmy jak delegacja rządowa, a odwiedzając poszczególne prowincje byliśmy przyjmowani przez namiestników króla i dyrektorów okręgowych centrów inwestycji - instytucji, które są kluczem dla podmiotów gospodarczych do zakładania firm. Odbyliśmy też spotkania B2B z marokańskimi firmami. Co nas zaskoczyło najbardziej - oczywiście pozytywnie? Fakt, że na specjalnie życzenie Króla Maroka uczestniczyliśmy w niezapowiedzianym spotkaniu z ich ministrem spraw zagranicznych Panem Nasser Bourita. Jest to ewenement, bo przecież ministrowie takiej rangi spotykają się zwykle z dyplomatami, a nie z przedstawicielami biznesu. To pokazało, jak poważnie jesteśmy postrzegani jako przyszły partner. Każdy dzień delegacji był z resztą relacjonowany w narodowej telewizji. Przed wizytą ukazywało się też mnóstwo publikacji z zapowiedziami naszej obecności i opisami przedsiębiorstw. A efekty wizyty? Czy już teraz udało się nawiązać obiecujące biznesowe połączenia? Za wcześnie, by mówić o konkretach. Nawiązane zostały bezpośrednie kontakty, które mogą zaowocować w przyszłości. Najważniejsze dla polskich firm teraz to otworzenie sprzedaży na marokański rynek. Długofalowo możliwe będzie przeniesienie tam produkcji. FlyArgo już teraz mówi, że chciałby otworzyć przedstawicielstwo w Maroku i zatrudnić marokańskich inżynierów, by robić wspólne projekty badawczo-rozwojowe w branży lotniczej. Z zamiarem otwarcia przedstawicielstwa w Maroko nosi się również firma LUG. Zresztą rozmawialiśmy nie tylko o budowaniu sprzedaży polskich firm w Maroku, ale też o możliwości otworzenia kanałów sprzedaży dla marokańskich firm. Podam prosty przykład. Niemal wszystkie truskawki w Europie w sezonie zimowym pochodzą z Maroka. Kupujemy je przez pośredników, głównie hiszpańskich, a przecież moglibyśmy zorganizować bezpośrednią dystrybucję, co przełożyłoby się na niższą cenę. To kiedy możemy spodziewać się tanich, marokańskich truskawek? Jeszcze chwilę, za nami dopiero pierwsza misja - sondażowa. Jednak widzimy, że strona marokańska podeszła do sprawy bardzo poważnie i pokazała cały wachlarz możliwości inwestycyjnych, jakie istnieją w ich kraju. Obiecano nam też wszelkie możliwe ułatwienia. Na prowincjach południowych działa specjalna strefa ekonomiczna, gdzie nie płaci się podatków, nie ma ceł. Co więcej, osoby fizyczne masowo przenoszą się na te tereny, bo one również nie są obciążone podatkami. Daje to dostęp do siły roboczej, budowania kadr. Jest to naprawdę obiecujące miejsce na prowadzenie biznesu i bardzo nam przyjazne. Nie wspominając o doskonałych warunkach pogodowych - plaża w Dakhli to prawdziwy raj dla windsurferów i kitesurferów! Teraz wszystko w naszych rękach? To prawda. W grudniu b.r. minister spraw zagranicznych Maroka planuje oficjalną wizytę w Warszawie. Od dwóch lat trwają też przygotowania do wizyty króla Maroka - niestety przerwane przez pandemię. Widzimy ogromne otwarcie ze strony marokańskiej, którzy doceniają Polaków, traktują nasze podmioty jako innowacyjne i konkurencyjne. Mówi się, że aby rozpocząć biznes w Afryce, należy mieć lokalne poparcie. Tu mamy rekomendację ze strony najwyższej instancji, bo od samego króla. Mam nadzieję, że grudniowa wizyta szefa MSZ w Polsce przyniesie kolejne dobre informacje dla polskiego biznesu, i że okno na Afrykę otworzy się dla nas na oścież.