Kontrakty terminowe na rynku derywatów – co to właściwie oznacza?
Zanim wejdziesz w świat inwestowania wykraczający poza zwykłe akcje, warto zrozumieć, czym w ogóle są kontrakty terminowe. Najprościej pisząc: to umowa dwóch stron, które zobowiązują się wykonać określoną transakcję w przyszłości. I właśnie stąd bierze się nazwa. Handlujesz dziś czymś, co zostanie rozliczone później.
Wyobraź sobie taką sytuację: masz w planach kupić większą ilość waluty przed wyjazdem, ale boisz się, że jej kurs skoczy. Umawiasz się więc ze sprzedawcą, że za trzy tygodnie kupisz ją po cenie ustalonej dziś. To klasyczny przykład „umowy na przyszłość”, czyli tej samej logiki, na której opierają się instrumenty pochodne.
W finansach takim punktem odniesienia jest tzw. instrument bazowy. Może to być surowiec, akcja, albo popularny indeks giełdowy, jak chociażby WIG20. Zmienia się jego wartość, więc zmienia się też wartość kontraktu. Proste. Na giełdzie takie instrumenty są z góry wystandaryzowane, rozliczane według określonych zasad i mają ustalony termin wygaśnięcia, bardzo często przypadający na trzeci piątek miesiąca. Ich bezpieczeństwa i poprawności obrotu pilnuje m.in. Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych.
Dlaczego inwestorzy po nie sięgają? Bo pozwalają elastycznie zarządzać portfelem, a czasem także odważniej reagować na rynek. Należy jednak pamiętać, że to wciąż zaawansowany instrument finansowy – daje szansę na atrakcyjny zysk, ale zawsze idzie w parze ze sporym ryzykiem.
Futures, forward i inne pojęcia, które warto znać zanim kupisz pierwszy kontrakt
Zanim wejdziesz głębiej w świat kontraktów, dobrze jest uporządkować kilka absolutnie podstawowych terminów.
Co to jest kontrakt terminowy futures?
Kontrakt terminowy futures to standaryzowany instrument notowany na giełdzie, czyli wszystko jest w nim z góry ustalone: wielkość kontraktu, skrót nazwy instrumentu bazowego, termin wygaśnięcia, sposób rozliczenie i zasady inwestowania. Najważniejsze cechy futures to:
-
są notowane w systemie notowań ciągłych,
-
mają określony mnożnik, który wpływa na ich wartość,
-
mogą być rozliczane finansowo (bez fizycznej dostawy),
-
wymagają wpłaty depozytu zabezpieczającego,
-
pozwalają otworzyć zarówno długą pozycję, jak i krótką pozycję.
W praktyce oznacza to, że kupując futures, od razu wchodzisz w mechanizm dźwigni finansowej, co może dać większy zysk, ale również sprawić, że możesz stracić więcej, niż się spodziewasz, jeśli nie pilnujesz ryzyka.
A czym różni się od tego forward? To „kuzyn” futures, ale działa inaczej:
-
nie jest notowany na giełdzie,
-
jest umową „szytą na miarę” między dwiema stronami,
-
nie ma dziennych rozliczeń,
-
nie ustala go KDPW ani inne instytucje,
-
jest rozliczany dopiero w dniu wykonania.
Słowem: forwardy są elastyczne, ale mniej przejrzyste i niemal niedostępne dla inwestorów indywidualnych. Futures są wystandaryzowane i dzięki temu dostępne z poziomu zwykłego konta w biurze maklerskim.
Co jeszcze powinien wiedzieć początkujący? Kilka pojęć:
-
Instrument bazowy – czyli „to, na czym opiera się kontrakt”. Może to być indeks, akcje, surowiec, waluta, obligacja, a nawet stopa procentowa.
-
Termin wygaśnięcia – dzień, w którym kontrakt przestaje istnieć, najczęściej trzeci piątek miesiąca. Po tym dniu nie możesz już trzymać pozycji.
-
Mnożnik kontraktu – liczba, przez którą mnoży się cenę kontraktu, aby policzyć pełną jego wartość.
-
Depozyt – kwota, którą musisz wpłacić, aby móc otworzyć pozycję. To tylko ułamek wartości, stąd pojawia się efekt dźwigni.
-
Zlecenia – czyli instrukcje kupna lub sprzedaży. W przypadku futures szczególnie ważne są zlecenia interwencyjne (np. stop loss), bo pomagają ograniczać straty.
Wartość kontraktu – ile jest naprawdę wart futures?
Kiedy pierwszy raz patrzysz na kontrakt terminowy futures, możesz mieć wrażenie, że jego cena jest zaskakująco niska. Widzisz np. wartość 2500 punktów i myślisz: „OK, to pewnie tyle kosztuje kontrakt”. Tymczasem to dopiero połowa informacji. Prawdziwa wartość kontraktu zależy od jeszcze jednego elementu, czyli od tzw. wartość mnożnika.
Pisząc po ludzku: mnożnik to liczba, przez którą trzeba pomnożyć cenę kontraktu, aby poznać jego pełną wartość nominalną. Dla kontraktów na indeks WIG20 mnożnik wynosi 20 zł. Jeśli więc wartość indeksu wynosi 2500 punktów, to jeden kontrakt wart jest:
2500 × 20 zł = 50 000 zł
I to jest realna kwota, na której opiera się Twoja inwestycja. Taki mechanizm pozwala łatwo ocenić, czy kontrakt jest „duży” czy „mały”. Te o wysokim mnożniku reagują mocniej na każdą zmianę kursu instrumentu bazowego. To ważne, bo wartość zależy właśnie od ruchu tego rynku, czy będzie to indeks, surowiec, waluta czy inny instrument finansowy.
Może się więc zdarzyć, że zmiana indeksu o zaledwie 10 punktów wygeneruje sporą różnicę w Twoim wyniku. Dlatego zanim zaczniesz inwestować na rynku terminowym, dobrze jest dokładnie rozumieć, jak działa wartość nominalna kontraktu. To ona decyduje o dynamice Twojej pozycji – zarówno na plus, jak i na minus.
Sprawdź również: Czym jest krach giełdowy i jak go przetrwać na rynkach finansowych?
Wielkość depozytu – dlaczego nie musisz płacić całej wartości?
To właśnie w tym miejscu kontrakty terminowe stają się naprawdę interesujące. Gdy kupujesz akcje, płacisz pełną cenę: jeśli pakiet kosztuje 5000 zł, to dokładnie tyle musisz mieć na rachunku. W przypadku kontraktów terminowych działa to inaczej. Tu w grę wchodzi depozyt zabezpieczający, czyli ułamek pełnej wartości kontraktu.
Jak to wygląda w praktyce? Załóżmy, że kontrakt ma wartość 50 000 zł. Gdybyś miał kupić go w takiej formie jak zwykłe akcje, byłoby to spore obciążenie dla portfela. Na rynku terminowym wpłacasz jednak jedynie pewien procent tej kwoty, np. 10%. Oznacza to, że do otwarcia pozycji potrzebujesz nie 50 000 zł, ale 5000 zł. Wartość wymaganego depozytu jest zależna od wielkości wybranej pozycji oraz dźwigni finansowej konkretnego rynku.
To pierwszy moment, w którym zaczynasz odczuwać działanie dźwigni: kontrolujesz duży instrument, angażując stosunkowo niewielki kapitał. Tę kwotę – czyli wielkość depozytu – wylicza zarówno broker, jak i instytucje nadzorujące rynek. To one dbają o to, żeby system był stabilny, a inwestor nie ryzykował więcej, niż realnie może udźwignąć.
Warto zauważyć, że depozyt nie jest kosztem. To nie „opłata za wejście”, tylko forma zabezpieczenia – pieniądze, które leżą na rachunku po to, by pokryć ewentualne straty z bieżącej zmiany ceny instrumentu bazowego. Kiedy rynek idzie w Twoją stronę, nie musisz nic dopłacać. Gdy jednak zacznie się od Ciebie oddalać, możesz otrzymać wezwanie do uzupełnienia depozytu. Ale o tym więcej w kolejnej sekcji.
Rola depozytu zabezpieczającego – jak działa ochrona przed dużymi stratami?
Skoro wiesz już, że w kontraktach wpłacasz tylko część pełnej wartości, czas zrozumieć, dlaczego system działa bezpiecznie mimo tak dużej dźwigni. Kluczem jest właśnie depozyt zabezpieczający, czyli Twoja finansowa „poduszka bezpieczeństwa”.
Każdego dnia broker sprawdza, czy Twój depozyt nadal wystarcza do utrzymania pozycji. Wynika to z tego, że kontrakty są rozliczane na bieżąco. Jeśli wartość kontraktu rośnie na Twoją korzyść, depozyt pozostaje nienaruszony, a zysk pojawia się na rachunku. Jeśli jednak rynek idzie w przeciwną stronę, system zaczyna stopniowo „zjadać” Twoją poduszkę.
I tu pojawia się słynny margin call, czyli wezwanie do uzupełnienia depozytu. To sygnał ostrzegawczy: „Hej, Twoja pozycja zaczyna być zbyt ryzykowna. Dołóż trochę środków, żeby ją zabezpieczyć”. Jeśli nie uzupełnisz depozytu w wymaganym czasie, broker może zamknąć Twoje pozycje. Jego zadaniem nie jest karać Cię, tylko chronić przed sytuacją, w której możesz stracić więcej, niż faktycznie wpłaciłeś.
Pozycja długa – jak wygląda gra na wzrosty w kontraktach?
Poznaliśmy już mechanikę kontraktów, więc pora przejść do konkretnych działań. Najprostszy sposób wejścia na rynek to otwarcie długiej pozycji, czyli zakład, że wartość indeksu lub innego instrumentu bazowego wzrośnie. W praktyce wygląda to podobnie jak kupowanie akcji – jeśli uważasz, że rynek ma przed sobą dobry okres, możesz „postawić” na wzrosty właśnie za pomocą futures.
Jak to działa? Załóżmy, że obserwujesz indeks giełdowy i widzisz, że po serii spadków zaczyna odbijać. Analizujesz wykres, dane, a może nawet wydarzenia na rynkach światowych i uznajesz, że to dobry moment. Wtedy po prostu składasz zlecenie kupna kontraktu.
Od tego momentu zajmujesz długą pozycję. Jeśli rynek rzeczywiście rośnie, kontrakt zyskuje na wartości, a Twój wynik finansowy rośnie razem z nim. I tutaj właśnie objawia się siła dźwigni – mały ruch instrumentu bazowego może dać zauważalny zysk, nawet jeśli wkład własny był relatywnie niewielki. Oczywiście działa to także w drugą stronę. Jeśli po otwarciu pozycji nastąpi spadek, wartość Twojego kontraktu maleje i Twoje saldo depozytu odpowiednio się kurczy. O tym, jaką część ruchu rynku odczujesz, decyduje m.in. mnożnik oraz wielkość Twojej pozycji.
Cała sztuka polega więc na odpowiednim wyczuciu momentu i rozumieniu, jak dźwignia działa. Na początku najlepiej traktować takie transakcje bardzo ostrożnie, z małym wolumenem, jasnym planem i dobrze ustawionymi zabezpieczeniami.
Jak otworzyć krótką pozycję – inwestowanie na spadki
Skoro już wiesz, jak wygląda gra na wzrosty, czas poznać drugą stronę medalu: krótką pozycję. To właśnie dzięki niej kontrakty futures dają możliwość zarabiania również wtedy, gdy rynek spada. Brzmi nielogicznie? Jasne, na początku każdy zadaje pytanie: „Jak mogę sprzedać coś, czego nie mam?”. A jednak w kontraktach to standard.
Wynika to z samej konstrukcji instrumentu. Futures to umowa – jedną stroną jest kupujący, drugą sprzedający. Gdy otwierasz krótką pozycję, po prostu deklarujesz, że sprzedajesz kontrakt teraz, licząc na to, że później odkupisz go taniej. Nie potrzebujesz mieć żadnych aktywów. Ważne jest tylko to, jak zmieni się cena instrumentu bazowego między momentem otwarcia a zamknięcia transakcji.
Załóżmy, że widzisz wyraźny spadek na rynku i sądzisz, że to dopiero początek. Składasz więc zlecenie sprzedaży kontraktu. Jeśli masz rację i rynek rzeczywiście spada, wartość kontraktu maleje, a to oznacza, że różnica działa na Twoją korzyść. Gdy później zamkniesz pozycję, kupując kontrakt po niższej cenie, różnica między sprzedażą a odkupieniem stanie się Twoim zyskiem.
Oczywiście istnieje druga strona tej układanki. Jeśli zamiast spadków pojawi się wzrost, Twoja pozycja zacznie tracić wartość. Wraz z ruchem rynku zmienia się także stan Twojego depozytu, co może prowadzić do konieczności jego uzupełnienia. Dlatego tak ważne jest, by krótkie pozycje – podobnie jak długie – otwierać świadomie, z jasno określonym planem i odpowiednimi zabezpieczeniami.
Sprawdź również: Giełda dla bardzo początkujących – jak zacząć inwestować, by nie stracić pieniędzy?
Zlecenia interwencyjne – proste narzędzie ograniczania ryzyka
Na rynku kontraktów emocje potrafią zmieniać się szybciej niż pogoda, a to oznacza jedno: potrzebujesz narzędzi, które będą pilnować Twojej pozycji wtedy, gdy Ty nie możesz. Właśnie po to istnieją zlecenia interwencyjne – automatyczne mechanizmy chroniące Twoje środki przed niespodziewanymi ruchami rynku. Najważniejsze z nich to:
-
Stop loss – Twoja finansowa poduszka bezpieczeństwa. Ustawiasz poziom, przy którym pozycja ma zostać zamknięta, jeśli rynek idzie w złą stronę. Działa jak awaryjny hamulec: rzadko go dotykasz, ale gdy trzeba, potrafi uratować kapitał.
-
Take profit – narzędzie dyscypliny. Wyznaczasz poziom, przy którym chcesz automatycznie realizować zysk. Dzięki temu nie musisz zgadywać, kiedy „to już ten moment”, a impulsywne decyzje nie psują dobrze ułożonego planu.
-
Zlecenia limit – używane wtedy, gdy chcesz wejść lub wyjść z rynku po konkretnej cenie. Dają kontrolę, ale czasem wymagają cierpliwości.
-
Zlecenia market – czyli wejście na rynek natychmiast, po aktualnej cenie. Dobre, gdy liczy się czas, ale mniej precyzyjne.
W kontraktach, gdzie działa dźwignia finansowa, takie zabezpieczenia są absolutnie niezbędne. Nawet niewielka zmiana na instrumencie bazowym może w krótkim czasie wpłynąć na Twój depozyt, dlatego pozostawianie pozycji bez ochrony to proszenie się o kłopoty.
Kontrakty terminowe na GPW – jak czytać ich oznaczenia?
Oznaczenia kontraktów na GPW wyglądają na pierwszy rzut oka trochę jak szyfr, ale w rzeczywistości są bardzo logiczne. Wystarczy zrozumieć trzy elementy, z których każde oznaczenie się składa. Gdy je poznasz, odczytywanie symboli stanie się naturalne jak sprawdzanie kursu akcji.
1. Skrót nazwy instrumentu bazowego
To pierwsza część oznaczenia i wskazuje, na czym oparty jest kontrakt.
Dla kontraktów na indeks WIG20 używa się symbolu FW20 (F – futures, W20 – indeks WIG20).
Dla spółek jest to zwykle ich giełdowy ticker.
Przykład: kontrakt na akcje PZU zaczyna się od FPZU.
2. Ostatnie cyfry roku wygaśnięcia
To po prostu skrócona informacja o roku, w którym kontrakt się kończy.
Jeśli kontrakt wygasa w 2026 roku, zobaczysz 26.
3. Litera określająca miesiąc wygasania
Każdy miesiąc ma swoją literę. Najważniejsze to te należące do kwartalnych serii, bo to na nich jest największy obrót:
-
H – marzec,
-
M – czerwiec,
-
U – wrzesień,
-
Z – grudzień.
Weźmy jako przykład oznaczenie:
FW20U26
Rozbijmy je:
FW20 → kontrakt futures na indeks WIG20
U → wrzesień
26 → rok 2026
Czyli „kontrakt futures na WIG20 wygasający we wrześniu 2026 roku”.
Dzięki temu prostemu kluczowi szybko odróżnisz jedną serię kontraktu od drugiej, łatwo sprawdzisz ich terminy oraz wybierzesz tę, która jest najpłynniejsza.
Jak kupić kontrakty terminowe – przewodnik dla początkujących
Skoro wiesz już, czym są kontrakty, jak je czytać i jak działają pozycje, czas przejść do praktyki. Sama procedura zakupu kontraktu terminowego jest prosta. Opiszemy ją etap po etapie.
1. Otwórz konto w biurze maklerskim
Nie każde konto maklerskie daje dostęp do futures, dlatego wybierając ofertę, upewnij się, że możesz korzystać z usług maklerskich pozwalających wejść na rynek terminowy. To standardowa procedura – nie wymaga od Ciebie posiadania dużej wiedzy, wystarczy podstawowa orientacja w inwestowaniu.
2. Krótki test MiFID, czyli nic strasznego
Gdy prosisz o dostęp do kontraktów, broker musi sprawdzić, czy rozumiesz ich specyfikę. Stąd test zgodny z europejskimi regulacjami. Nie chodzi o to, by zdać „egzamin”, ale o upewnienie się, że wiesz, iż możesz stracić środki szybciej niż przy klasycznych inwestycjach. Całość ma charakter wyłącznie informacyjny i nie blokuje dostępu, nawet jeśli wyniki nie będą idealne.
3. Wpłać depozyt
Żeby otworzyć pozycję, musisz mieć na rachunku środki potrzebne na depozyt. To tylko ułamek wartości kontraktu, ale nadal powinien to być kapitał, którego strata nie zaboli Twoich finansów. To zabezpieczenie, które chroni zarówno Ciebie, jak i system giełdowy.
4. Wybierz kontrakt
W tym kroku przydaje się wiedza z poprzedniej sekcji. Wybierz instrument – na przykład kontrakt na indeks WIG20 – oraz serię, która Cię interesuje. Zwykle najbezpieczniej jest handlować najbliższą serią kwartalną, bo tam jest największa płynność i najmniejsze różnice między ofertami kupna i sprzedaży.
5. Złóż zlecenie
Masz do wyboru kilka typów:
-
Zlecenie kupna lub sprzedaży – w zależności od tego, czy chcesz otworzyć pozycję długą, czy krótką.
-
Zlecenie limit – określasz cenę, po której chcesz wejść na rynek.
-
Zlecenie market – realizacja po aktualnej cenie, bez zwłoki.
Pamiętaj, że kontrakty działają w rytmie systemie notowań ciągłych, więc zmiany ceny mogą być bardzo dynamiczne.
6. Ustaw zabezpieczenia
Bez tego ani rusz. Nawet jeśli stawiasz małą kwotę, ustaw stop loss oraz take profit. Pozwoli Ci to bez stresu obserwować rynek, zamiast nerwowo śledzić każdą świecę.
7. Kontroluj depozyt
Po otwarciu pozycji patrz nie tylko na wykres, ale także na saldo depozytu. Duży ruch rynku może doprowadzić do wezwania do uzupełnienia depozytu. Warto wiedzieć o tym od razu, a nie po fakcie.
Najczęstsze błędy nowych inwestorów i jak ich uniknąć
Pierwszy i najpowszechniejszy błąd to zbyt szybkie decydowanie się na dużą dźwignię. Na początku wszystko wygląda prosto: niewielki depozyt pozwala kontrolować sporą pozycję, a rynek porusza się dynamicznie, więc potencjalny zysk wydaje się duży. Problem w tym, że dźwignia działa w obie strony i wielu początkujących boleśnie przekonuje się, jak niewielki ruch instrumentu bazowego potrafi błyskawicznie skurczyć depozyt. Do tego dochodzi brak stop lossa, który w kontraktach jest absolutnie kluczowy. Niezabezpieczona pozycja to prosta droga do strat większych niż planowałeś.
Druga grupa błędów dotyczy braku zrozumienia mechaniki samego instrumentu. Wielu początkujących patrzy tylko na cenę kontraktu, nie biorąc pod uwagę mnożnika, wartości nominalnej czy terminu wygaśnięcia. Tymczasem te elementy wpływają na realne ryzyko i skalę wahań. Często spotyka się też inwestorów, którzy wchodzą na rynek „żeby sprawdzić”, bez ustalonego planu działania. Brak jasnego poziomu wejścia i wyjścia sprawia, że trudno zapanować nad emocjami, zwłaszcza podczas bardziej nerwowej sesji.
Trzeci problem to emocjonalne decyzje. Futures poruszają się szybciej niż klasyczne akcje, a inwestorzy często reagują impulsywnie na każdą zmianę wykresu. To powoduje nieprzemyślane transakcje, przedwczesne zamykanie pozycji lub odruchowe „odrabianie strat”. Na rynku terminowym spokój i konsekwencja są dużo ważniejsze niż intuicja. Dopiero gdy inwestor zaczyna działać zgodnie z planem, korzysta ze zleceń interwencyjnych i rozumie specyfikę instrumentu, kontrakty terminowe przestają być stresującą niewiadomą, a stają się świadomie używanym narzędziem inwestycyjnym.
❗ Inwestowanie jest ryzykowne i możesz stracić część lub całość zainwestowanego kapitału. Instrumenty finansowe, zwłaszcza z dźwignią, niosą ryzyko poniesienia strat przekraczających pierwotnie zainwestowany kapitał. Podane informacje służą wyłącznie celom informacyjnym i edukacyjnym i nie stanowią żadnego rodzaju porady finansowej ani rekomendacji inwestycyjnej.
❗ Kontrakty terminowe są złożonymi instrumentami i wiążą się z dużym ryzykiem szybkiej utraty środków pieniężnych z powodu dźwigni finansowej. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty terminowe i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne.
Komentarze