
Z miesiąca na miesiąc spowalnia proces „odyzskiwania” miejsc pracy utraconych na skutek wiosennego lockdownu. Mimo to statystyki za listopad okazały się wyraźnie gorsze od szacunków większości ekonomistów.
Liczba etatów w sektorach pozarolniczych (ang. non-farm payrolls) w listopadzie była o tylko o 245 tys. większa niż w październiku – poinformowało rządowe Biuro Statystyki Pracy (BLS). Piszemy „tylko”, ponieważ mediana prognoz ekonomistów wynosiła 469 tys. Opublikowane dane są zatem wyraźnie gorsze od oczekiwań.

To także najsłabszy wzrost zatrudnienia w USA od kiedy w maju rozpoczął się proces powrotu pracowników po kwietniowym lockdownie. Dla porównania, w październiku wzrost zatrudnienia w USA wyniósł 610 tys. (po rewizji z 638 tys.), we wrześniu przybyło 711 tys. miejsc pracy (po rewizji z 672 tys.), a w sierpniu 672 tys.
Rozczarowanie widoczne było na całej linii. Mocno zawiodły statystyki z wyłączeniem sektora publicznego, w którym ubyło 99 tys. etatów. Natomiast zatrudnienie w sektorze prywatnym wzrosło tylko o 344 tys. wobec oczekiwań rzędu 589 tys. i wzrostu o 877 tys. miesiąc wcześniej.
To już kolejny (po ADP i cotygodniowych statystykach nowych bezrobotnych) raport, który sugeruje słabość amerykańskiego rynku pracy. Po spektakularnych wynikach z wiosny i lata odbudowa stanu zatrudnienia odbywa się coraz wolniej. Choć przez ostatnie siedem miesięcy amerykańskie firmy zatrudniły 12,3 mln ludzi, to warto mieć na uwadze, że w marcu i kwietniu ze statystyk zatrudnionych wypadło ponad 22,1 mln Amerykanów.
W dalszym ciągu mówimy zatem raczej o przywracaniu etatów utraconych na skutek kwietniowego lockdownu niż o kreowaniu nowych miejsc pracy.
Przeciętna stawka godzinowa w USA wzrosła za to o 0,3% mdm do 29,58 dolarów. Ekonomiści spodziewali się wzrostu tylko o 0,1% mdm. Za sprawą poważnych zmian w strukturze zatrudnienia (w USA pracę tracili przede wszystkim nisko opłacani pracownicy w gastronomii i turystyce) przeciętna płaca w listopadzie była o 4,4% wyższa niż rok temu.
Optymizmem nie napawają też dane o aktywności zawodowej Amerykanów. Tylko na pierwszy rzut oka wyglądają one dobrze: stopa bezrobocia obniżyła się z 6,9% do 6,7%, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 6,8%. Tyle tylko, że spadek ten wynikał ze wzrostu liczby osób, które przestały poszukiwać pracy. W listopadzie liczba Amerykanów biernych zawodowo (czyli niepracujących i nieszukających pracy) wzrosła o 560 tysięcy. Równocześnie liczba pracujących zmalała o 74 tys. Ubyło też 326 tys. bezrobotnych. To może oznaczać, że setki tysięcy Amerykanów opuściło rynek pracy zniechęconych bezskutecznym poszukiwaniem zatrudnienia.
Interesujące jest, że reakcja rynków finansowych na tak kiepskie dane z amerykańskiej gospodarki była bardzo spokojna. Można nawet powiedzieć, że była żadna. Do zaobserwowaliśmy tylko lekkie umocnienie dolara – kurs EUR/USD obniżył się raptem z 1,2162 do 1,2139. Praktycznie bez zmian pozostały notowania kontraktów terminowych na indeks S&P500, które o 14:57 rosły o 0,2%.
Krzysztof Kolany
