
Po bardzo zmiennej sesji nowojorskie indeksy zakończyły piątek mocnymi wzrostami. Rynek pozostaje rozdarty między oczekiwaniami na ożywienie gospodarcze a lękiem przed niekontrolowanym wzrostem inflacji i stóp procentowych.
Jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca najważniejszym punktem dnia była publikacja raportu z amerykańskiego rynku pracy. Dane zaskoczyły bardzo pozytywnie – w lutym liczba nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wyniosła 379 tysięcy, co było wynikiem dwukrotnie wyższym od mediany prognoz ekonomistów.
Rynek miał jednak problem z interpretacją tego raportu. Z jednej strony nieoczekiwanie silna poprawa na rynku pracy może tylko cieszyć, ponieważ zwiększa szansę realizacji scenariusza silnego ożywienia gospodarczego po ustąpieniu koronawirusowych lockdownów. Z drugiej strony w drodze jest już blisko dwublionowy pakiet wydatków rządowych, który w otoczeniu obserwowanej od kilku miesięcy silnej presji inflacyjnej i coraz bardziej napiętego rynku pracy może zakończyć się wybuchem niekontrolowanej inflacji w Stanach Zjednoczonych.
To właśnie obawy inflacyjne od kilku tygodni pchają w górę rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, co pod koniec lutego zaniepokoiło inwestorów z Wall Street. Piątkowa reakcja rynku długu początkowo wpisywała się w ten schemat – rentowność 10-letnich Treasuries podskoczyła z 1,55% do 1,61%, wyrównując przeszło roczne maksimum sprzed tygodnia.
Widząc taki rozwój wypadków na rynku długu nowojorskie indeksy spadły pod kreskę. Wrażliwy na wyższe stopy procentowe Nasdaq w najgorszym momencie piątkowej sesji zniżkował już o 2,5%. I wtedy sytuacja na rynku Treasuries zaczęła się odwracać – rentowności papierów 10-letnich powróciła do punktu wyjścia.
Mogła to być reakcja na wypowiedź ultra-gołębiego przedstawiciela Rezerwy Federalnej. Neel Kashkari powiedział, że gdyby zobaczył istotny wzrost realnych stóp procentowych, to opowiedziałby się za zwiększeniem stymulacji monetarnej. Innymi słowy: Kashkari zasugerował, że w razie dalszego spadku cen obligacji skarbowych (czyli wzrostu ich rentowności), Fed może zwiększyć QE – czyli program skupu obligacji za świeżo wykreowane pieniądze (a mówiąc ściśle –powiększając nadmiarowe rezerwy bankowe).

W każdym bądź razie wolta na rynku długu wywołała wielką ulgę na Wall Street. Nasdaq wykonał ruch z -2,5% do +1,55%, pod koniec dnia zbliżając się do istotnego technicznie poziomu 13 000 punktów. To styczniowo-lutowe wsparcie po jego przebiciu w czwartek stało się poziomem oporu. S&P500 poszedł w górę o 1,95%, finiszując z wynikiem 3 841,94 pkt. Dow Jones urósł o 1,85%, kończąc tydzień na pułapie 31 496,30 punktów.
Krzysztof Kolany
