Początek nowego tygodnia przyniósł dalszy wzrost kursu euro. Złotemu raczej nie pomogły sprzeczne wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej.


W poniedziałek o 10:26 kurs euro wynosił 4,5223 zł. Oznacza to kontynuację ruchu w górę rozpoczętego pod koniec ubiegłego tygodnia. Niestety, na wykresie dziennym potwierdziła się formacja podwójnego dna zapowiadająca dalsze osłabienie polskiej waluty w najbliższym czasie.


Trzeba też wziąć poprawkę na fakt, że złoty ma za sobą fenomenalne trzy miesiące, podczas których kurs EUR/PLN spadł z blisko 4,80 zł do 4,47 zł – czyli do najniższych wartości od blisko dwóch lat. Teraz mamy do czynienia z korektą tego ruchu, który dla większości analityków okazał się sporym zaskoczeniem.
Reklama
Złotemu raczej nie pomagają sprzeczne wypowiedzi członków RPP. Znany z „jastrzębich” poglądów na politykę monetarną Ludwik Kotecki powiedział, że nie widzi miejsca na obniżki stóp procentowych ani w tym, ani prawdopodobnie nawet w przyszłym roku. Tymczasem była posłanka PiS Gabriela Masłowska reprezentująca „gołębie” skrzydło Rady chciałaby ciąć stopy jeszcze w tym roku pomimo utrzymującej się bardzo wysokiej i uporczywej inflacji.
Globalnie zapowiada się na spokojny dzień. Wolne mają inwestorzy (i banki) ze Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Oznacza to, że na krajowym rynku walutowym działać będą w zasadzie tylko gracze z Polski. W związku z tym bez większego echa mogą przejść doniesienia o porozumieniu w sprawie podwyższenia limitu zadłużenia rządu USA.
Tymczasem na światowych rynkach frank szwajcarski powoli, lecz sukcesywnie zyskuje względem euro. W rezultacie w poniedziałek rano za helwecką walutę trzeba było zapłacić 4,6650 zł – o grosz więcej niż przed weekendem. Dolar amerykański wyceniany był na 4,2179 zł, a więc o pół grosza wyżej niż w piątek wieczorem.
KK