Sezon publikacji wyników za pierwszy kwartał pokazał, że tegoroczne wzrosty na warszawskiej giełdzie mają uzasadnienie - uważają zarządzający funduszami Skarbiec TFI. Ich zdaniem, wyceny spółek w horyzoncie średnio i długoterminowym pozostają atrakcyjne.


"W naszym odczuciu publikacja wyników kwartalnych w Polsce pokazała, że mocne zachowanie spółek od początku roku było uzasadnione. Można zauważyć, że zarówno zarządy, jak i analitycy rynkowi byli zbyt ostrożnie nastawieni co do perspektyw obecnego roku. W najnowszych analizach domów maklerskich, w wielu przypadkach, przełożyło się to na wzrost prognozowanych wyników oraz wycen docelowych. W dalszym ciągu widzimy możliwość pozytywnych zaskoczeń na rynku polskim, a obecne wyceny w horyzoncie średnio i długoterminowym uważamy za atrakcyjne" - napisał Krzysztof Cesarz, zarządzający funduszami Skarbiec TFI w komentarzu miesięcznym.
Maj przebiegł na głównych rynkach akcyjnych pod wpływem kontynuacji dobrego sezonu wyników kwartalnych za Q1 przy relatywnie spokojnym otoczeniu wydarzeń i danych makroekonomicznych na świecie. Zaowocowało to pozytywnymi kilkuprocentowy zyskami głównych indeksów światowych, a liderami wzrostów w miesiącu były przede wszystkim spółki technologiczne.
W wielu krajach, w tym m.in Polsce i USA, w maju spółki publikowały wyniki finansowe za pierwszy kwartał dzieląc się jednocześnie swoimi oczekiwaniami odnośnie kolejnych miesięcy. Głównymi obszarami dyskusji były gospodarka, rynek pracy oraz inflacja. Dodatkowo temat sztucznej inteligencji pojawiał się równie często i rozgrzewał wyobraźnie, nie tylko dzięki doniesieniom o możliwościach ChatGDP, ale także z powodu wyników opublikowanych przez producenta chipów NVIDIA. W związku z dynamicznie rosnąca popularnością AI, spółka przewiduje skokowy wzrost popytu na swoje chipy i układy wspomagające rozwój tej technologii. Dzień po wspomnianej konferencji kurs spółki urósł ponad 20 proc., a jej wycena w trakcie sesji przekroczyła 1 bilion dolarów.
"Generalnie rzecz ujmując, patrząc na przebieg wydarzeń na całym rynku od początku roku, ciężko oprzeć się wrażeniu o serii zjawiska „deja vu”, które w bieżącym roku łudząco przypomina bliźniacze wydarzenia z pamiętnego roku 2009. Po pierwsze, weszliśmy w rok 2023 podobnie jak w 2009 z bardzo pesymistycznymi i zalecającymi ostrożność prognozami ze strony strategów banków inwestycyjnych oraz firm asset management, co warto podkreślić, zdarza się wyjątkowo rzadko. Po drugie analogicznie defensywna postawa była i jest uwidoczniona w ankietach zarządzających funduszami którzy symptomatycznie mieli w maju 2023 największe przeważenie w obligacyjną część portfela licząc od marca 2009. Po trzecie, spółki giełdowe „młotkowane” przez media i świat inwestycyjny oczekiwaniem „nieuchronnej” recesji opublikowały na wiosnę wyjątkowo ostrożne prognozy całoroczne żeby uniknąć potencjalnych rozczarowań inwestorów w kolejnych kwartałach" - napisał Michał Cichosz, zarządzający funduszami akcyjnymi Skarbiec TFI.
"Do tego wszystkiego należy dodać silną, stadną reakcję inwestorów detalicznych w postaci ucieczki do „pewnych” stóp zwrotu na lokatach i depozytach, gdzie skala zjawiska również łudząco przypominała otoczenie z wiosny 2009 roku. Te wszystkie czynniki złożyły się w bardzo analogiczną mozaikę sekwencji zdarzeń z 2009, gdzie rynek „przeżywał” nadchodzącą recesję makro i bał się ekspozycji na aktywa akcyjne" - dodał.
Spółki po obniżce na wiosnę 2009 roku poprzeczki oczekiwań przez resztę roku zaskakiwały pozytywnie rynek swoimi wynikami, dając tym samym paliwo do kolejnych wzrostów, co - zdaniem Michała Cichosza ze Skarbiec TFI - jest już widoczne w obecnym roku po mijającym sezonie raportowania za pierwszy kwartał.
"Jednocześnie, pomimo mocnego zachowania indeksów, cały czas nie widzimy kapitulacji strategów, którzy na początku roku obstawili negatywny scenariusz dla rynków akcyjnych. Co więcej, niektórzy podwajają swój pesymistyczny zakład. Prawdopodobnie jak to miało miejsce w 2009, zobaczymy, że zaczną „mięknąć” i zmieniać zdanie dopiero na jesień, co do tego czasu powinno stanowić swego rodzaju bufor bezpieczeństwa dla kontynuacji rynku byka" - napisał zarządzający Skarbiec TFI.
"Niemniej jednak, patrząc na najbliższe tygodnie, przed nami czerwiec, czyli trzeci miesiąc kwartału, kiedy to naturalnie po skończonym sezonie publikacji wyników kwartalnych oraz prawdopodobnym powrocie danych makro do centrum uwagi, możemy być świadkami chęci realizacji części zysków z ostatnich tygodni przynajmniej wśród części inwestorów" - dodał Michał Cichosz.
Na rynkach obligacji maj upłynął względnie spokojnie. Sentyment na początku miesiąca był ustawiony przez posiedzenia banków centralnych, następnie chwilowo przez obawy o amerykański sektor banków regionalnych, a w dalszej części miesiąca uwaga uczestników rynku skupiła się na danych makroekonomicznych oraz negocjacjach o podwyższeniu limitu zadłużenia w USA.
Maj był kolejnym miesiącem dezinflacji w większości gospodarek. W USA pomimo chwilowego stresu na początku miesiąca brak kolejnych złych wiadomości z amerykańskiego sektora banków regionalnych determinował umiarkowanie dobry sentyment rynkowy. Mateusz Roda, zarządzający funduszami dłużnymi Skarbiec TFI, zwraca uwagę, że dane nie pokazują wyraźnego pogorszenia koniunktury.
"W czerwcu inwestorzy na rynkach obligacji będą przyglądali się dalszym krokom podejmowanym przez banki centralne oraz wsłuchiwali się w ich komunikację. Istotne będą też nowe projekcje makroekonomiczne przygotowane przez Fed i EBC oraz kropki Fed. Najciekawsza będzie prawdopodobnie decyzja Fed, gdzie rynek zakłada niewielką szansę na podwyżkę stóp na czerwcowym posiedzeniu, ale już wysokie prawdopodobieństwo takiego ruchu w lipcu" - napisał Mateusz Roda.
"Kluczowym może być odczyt inflacji CPI na dzień przed decyzją o stopach. Decydenci z EBC jasno komunikują, że podwyżka stóp w strefie euro jest wskazana, więc nie będzie to żadne zaskoczenie. Na rynku lokalnym więcej zamieszania może wnieść dopiero lipcowe posiedzenie RPP, kiedy poznamy nowe projekcje banku centralnego. Nie można zapominać o ewentualnym wpływie na rynki potencjalnej eskalacji konfliktu w związku z planowaną kontrofensywą w Ukrainie" - dodał zarządzający funduszami dłużnymi. (PAP Biznes)
pr/