Rosyjscy analitycy z Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego ocenili projekt Baltic Pipe jako rozwiązanie wysoce nieopłacalne dla całej Europy i pozbawione ekonomicznego uzasadnienia.
Gazociąg łączący Norwegię z Polską zaplanowany jest na 2022 r., kiedy to wygasają umowy pomiędzy PGNiG i Gazpromem na dostawy gazu z Rosji. Alexy Grivach, ekspert z Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Rosji, w wywiadzie dla telewizji Russia Today określił projekt jako niekorzystny dla całej Europy i niezapewniający Polsce energetycznego bezpieczeństwa.
Grivach twierdzi, że Norwegia jest już u szczytu gazowej wydajności i tłoczenie kolejnych 10 mld metrów sześciennych przez Baltic Pipe będzie wiązało się ze zmniejszeniem ilości gazu wpuszczanego do gazociągów prowadzących do krajów zachodniej Europy. Ekspert uważa również, że Norwegowie podniosą opłaty za gaz na zachodnich rynkach, żeby odzyskać pieniądze zainwestowane w budowę połączenia z Polską.
Przeczytaj także
Obecnie Polska kupuje od Gazpromu 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie, czym pokrywa ponad połowę krajowego zapotrzebowania na surowiec. Biorąc pod uwagę, że Baltic Pipe ma dostarczać również 10 mld m sześć. gazu, a podpisany z Amerykanami kontrakt na import LNG od 2022 r. w ilości 2 mln ton (co daje około 2,7 mld m sześć. surowca w gazowym stanie skupienia), Polska będzie w stanie całkowicie uniezależnić się od oferty Gazpromu.
Przeczytaj także
Planowany norwesko-duńsko-polski gazociąg może jednak napotkać na problem natury technicznej. W okolicach duńskiej wyspy Bornholm przecinać się bowiem będzie z gazociągiem dwie nitkami gazociągu Nord Stream, co w związku z toksycznymi gazami wciąż znajdującymi się na dnie Bałtyku może spowodować katastrofę ekologiczną. Ta sytuacja zmusi strony do skoordynowania technicznego skrzyżowania instalacji.
KS
























































