Zgodnie z danymi przedstawionymi przez Amerykański Instytut Paliw zapasy ropy zwiększyły się o 2,7 mln baryłek. Przed siedmioma dniami informowano o wzroście rezerw o 2,9 mln baryłek. Natomiast zmalały zapasy paliw oraz destylatów. Analitycy rynku oczekują, że rządowy raport Departamentu Energii będzie mówił o wzroście zapasów o 1,1 mln baryłek wobec 3,9 mln baryłek przed tygodniem. Wzrost rezerw czarnego surowca wywiera negatywny wpływ na cenę kontraktów.
Rozczarowanie związane z danymi makroekonomicznymi wywierają dodatkową presję na cenę ropy naftowej. Zapaść na amerykańskim rynku nieruchomości, brak wzrostu produkcji przemysłowej oraz postępujące pogorszenie koniunktury na rynku pracy stawiają pod znakiem zapytania trwałość ożywienia gospodarczego. Tłem dla pogorszenia koniunktury jest postępujący kryzys finansów publicznych.
Tymczasem wysoka inflacja w strefie euro wywiera presję na kolejne podwyżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. Z podobnymi problemami zmagają się Chiny oraz Indie. Chociaż inflacja w Wielkiej Brytanii osiągnęła poziom 4,5 proc., to Bank Anglii nie rozważa zacieśnienia polityki pieniężnej. Jednakże nadmierny wzrost cen stanowi równie realne zagrożenie dla trwałości ożywienia, jak podniesienie stóp procentowych.
Cena ropy naftowej korzysta na słabości dolara. Amerykańska waluta traci pod wpływem słabych danych z gospodarki oraz zagrożenia kryzysem finansów publicznych. Dodatkowym obciążeniem dla dolara jest rozbieżność w poziomie stóp procentowych. Cena pieniądza wzrosła w strefie euro w kwietniu i zgodnie z oczekiwaniami będzie rosła w kolejnych kwartałach. Natomiast Rezerwa Federalna nie zamierza zacieśniać polityki pieniężnej. Ben Bernanke mówił o konieczności dostarczania pieniężnych stymulantów dla gospodarki po ogłoszeniu ostatniej decyzji w sprawie stóp procentowych.
Cena ropy marki Crude rosła o 0,5 proc. do 98,07 dolarów w Nowym Jorku. Surowiec marki Brent drożał o 0,3 proc. do 111,02 dolarów w Londynie.
P.L.
Źródło:
