

Równo rok od debiutu paczkomatowego imperium na giełdzie w Amsterdamie inwestorzy zaczynają się zastanawiać, czy historia notowań z GPW się nie powtórzy.
Póki co scenariusz wydaje się podobny, a równo rok po debiucie na giełdzie Euronext w Amsterdamie kurs jest niżej o ponad 64 proc. W dniu debiutu cena akcji wyniosła 19 euro wobec ceny w IPO na poziomie 16 euro. Euforia po pierwszych notowaniach zaprowadziła kurs nawet w okolice 22 euro.
W szczytowym momencie pakiet 12,3 proc. akcji kontrolowanych przez Rafała Brzoskę za pośrednictwem jego maltańskiego wehikułu inwestycyjnego A&R Investments był wart 1,31 mld euro i dawał miejsce na listach najbogatszych ludzi świata według "Forbesa".
W IPO inwestorzy zapisali się na 175 mln akcji InPostu. Spółka pozyskała w ten sposób 2,8 mld euro, co sprawiło, że była to największa europejska oferta publiczna w 2021 r. i szósta na świecie. Kapitalizacja w pewnym momencie przebiła poziom 43 mld zł (po ówczesnym kursie euro), po cenie z IPO wynosiła ok. 36 mld zł. Dodatkowo wcześniej InPost pozyskał środki na rozwój w wysokości ok. 1 mld euro, pochodzące z inwestycji Blackrock Inc., Capital World Investors oraz funduszu GIC z Singapuru.
Od tego czasu kapitalizacja stopniała do ok. 15 mld zł. Kurs tylko od początku roku 2022 oddał ponad 40 proc. i jest notowany poniżej 7 euro za akcję.


Debiut w Amsterdamie to już druga przygoda samego InPostu z giełdą. Wcześniej przez niespełna dwa lata firma była notowana na GPW (nie licząc notowań Integera). Opuszczała rynek z wyceną na poziomie 127 mln zł. Historię spółki, która obiecywała milionowe zyski, a pokazywała milionowe straty opisał Adam Torchała w artykule „Wielki sukces, który stał się koszmarem inwestorów”. Poniżej powtórka z historii i zachowanie kursu InPostu w pierwszych 12 miesiącach od debiutu na GPW.


Ostatni rok nowej giełdowej przygody to dla InPostu miesiące szybkiego rozrostu firmy poprzez duże akwizycje, jak ten francuskiej grupy Mondial za ponad 500 mln euro, czy nowe umowy ze światowymi gigantami handlu online, jak ta podpisana z e-Bay na współpracę w Wielkiej Brytanii i dużymi sieciami detalicznymi jak Tesco.
Inpost rośnie organiczne, zwiększając tym samym liczbę obsługiwanych przesyłek, jednak kurs jego akcji tylko spada. Nie pomagają zakupy akcji przez członków zarządu idące w miliony euro, nie pomagają prognozy dalszego wzrostu rynku e-commerce, a co za tym idzie większej liczby obsługiwanych paczek.
„Wydaje mi się, że spółki internetowe będą sobie w tym roku dobrze radzić. Spodziewam się utrzymania dynamiki wzrostu ubiegłorocznych wyników firm takich jak InPost" - powiedział analityk Wood&Company Łukasz Wachełko, cytowany przez PAP Biznes.
"Rok będzie nadal dobry dla branży, choć oczywiście po dwóch tak dobrych latach dynamika może nieco spowolnić" - przewiduje analityk Trigon DM Dominik Niszcz w komentarzu dla PAP.
Związek InPostu z sentymentem inwestorów do branży jest aż nadto widoczny, jeśli zestawimy zachowanie jego kursu z akcjami spółek branży e-commerce. Nie uwzględniamy w tym porównaniu dominatora, czyli Amazona, choć i on stracił przez ostatni rok ze swojej wyceny ponad 14 proc.


Sam Rafał Brzoska dalej widzi potencjał do dwucyfrowych wzrostów. W listopadzie 2021 roku przewidywał, że w 2022 roku dynamika rynku e-commerce powróci do przedpandemicznego tempa wzrostu 11-15 proc., po około 15-18 proc. zwyżce w 2021 roku.
InPost poinformował, że w całym 2021 roku w Polsce wolumen paczek zwiększył się o 38 proc. do 424,3 mln sztuk, z czego wolumen przesyłek w paczkomatach zwiększył się o 44 proc. do 354,8 mln sztuk. Grupa InPostu przewidywała w 2021 roku osiągnięcie 3,46-3,56 mld zł przychodów oraz 42-43 proc. skorygowanej marży EBITDA. W 2020 było to odpowiednio 2,532 mld zł i 39,3 proc.
Michał Kubicki
