Indeks cen dóbr konsumpcyjnych w Chorwacji w styczniu pozostał na tym samym poziomie co w grudniu – wynika z raportu tamtejszego urzędu statystycznego. Patrząc w szerszym horyzoncie, inflacja pozostała niemal tak samo wysoka zarówno przed, jak i po przyjęciu euro.


1 stycznia 2023 roku Chorwacja zamieniła krajową walutę na euro i przystąpiła do strefy Schengen (coś za coś?). Tradycyjnie już większość mieszkańców kraju wchodzącego do eurolandu wyrażało obawy przed wzrostem cen – takiego zdania było 62% respondentów w badaniu przeprowadzonym na zlecenie Komisji Europejskiej. Kwestia chorwacka szerokim echem odbiła się także w polskiej debacie publicznej, gdzie przed „gwałtownym wzrostem cen” przestrzegał sam premier Mateusz Morawiecki (tak jakby w Polsce wcale nie rosły one w galopującym tempie).
Warto jednak skonfrontować wypowiedzi polityków i obawy obywateli z danymi statystycznymi. Według Chorwackiego Biura Statystycznego roczna inflacja CPI w styczniu wyniosła 12,7% wobec 13,1% odnotowanych w grudniu. W ujęciu miesięcznym indeks cen dóbr konsumpcyjnych (CPI) pozostał jednak na tym samym poziomie co w grudniu. W Chorwacji nie zaobserwowano zatem skokowego wzrostu cen w momencie zastąpienia kuny przez euro.


Podobne wnioski płyną z analizy danych Eurostatu, który opublikował szybki szacunek inflacji HICP w strefie euro i w poszczególnych krajach eurolandu. Wynika z niego, że chorwacka inflacja HICP w styczniu wyniosła 0,2% w ujęciu miesięcznym oraz 12,5% w ujęciu rocznym (wobec 12,7% odnotowanych w grudniu). Inflacja HICP jest przy tym odmienną miarą wzrostu cen od najpopularniejszego i stosowanego przez GUS wskaźnika CPI. O różnicach między wskaźnikami pisaliśmy w artykule „Jak GUS mierzy inflację? Statystycy wyjaśniają”. W skrócie: obie miary stosują nieco odmienny system wag i uwzględniają nieco inny zakres wydatków.
Warto też pamiętać, że zmiany wskaźników inflacji cenowej (a niekoniecznie samej inflacji) w wielu państwach są zasługą nadzwyczajnych rozwiązań wprowadzanych przez władze. W rezultacie wskaźniki inflacji w krajach Unii Europejskiej (zarówno CPI, jak i HICP) przestały być ze sobą porównywalne. Urzędowe limity cen energii albo przejściowe obniżki stawek podatków wpływają na obniżenia wskaźnika HICP (albo CPI), ale nie na spadek inflacji samej w sobie rozumianej jako spadek siły nabywczej pieniądza.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Jak widać, inflacja w Chorwacji podlega podobnym trendom co w reszcie krajów Unii Europejskiej. W 2022 roku znalazła się ona na wieloletnich szczytach za sprawą kombinacji ultraluźnej polityki monetarnej i fiskalnej w USA i Europie, efektów zachodnich sankcji na Rosję oraz zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw wywołanych covidowymi lockdownami z lat 2020-22.
Inflacja a kwestia euro
Każda reforma walutowa (a taką jest też zmiana waluty krajowej na euro) niesie ze sobą niepokój u części społeczeństwa. W krajach Europy Środkowej lęki te nie są bezpodstawne i wynikają z historycznej pamięci bandyckich operacji wymiany pieniądza realizowanych po II wojnie światowej przez komunistów (np. w Polsce w roku 1950). Natomiast większość raportów nie potwierdziła efektu szerokiego wzrostu cen bezpośrednio po zamianie waluty krajowej na euro.
Czym innym jest tu jednak perspektywa długoterminowa. Przyjęcie euro wiąże się nie tylko z „dożywotnim” usztywnieniem kursu krajowej waluty do EUR, ale też oddaniem polityki monetarnej w ręce Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego. Historia ostatnich kilkunastu lat dowodzi, że EBC ustala stopy procentowe na takim poziomie, aby wyważyć interesy największych gospodarek eurolandu: Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii. Losy takich gospodarek jak Estonia, Słowacja czy nawet Finlandia nie są specjalnie brane pod uwagę. Nie jest też przypadkiem, że w ostatnich miesiącach najwyższa, przekraczająca nawet 20%, inflacja HICP była notowana we wschodnich regionach strefy euro.
Chorwacja specyfika monetarna
Na koniec trzeba koniecznie dodać, że Chorwacja pod względem monetarnym na długo przed styczniem 2023 była krajem specyficznym i właściwie od wielu lat jedną nogą była już w strefie euro. Kraj ten podobnie jak kilka mniejszych państw bałkańskich (np. Czarnogóra czy Kosowo) od początku swego istnienia był silnie zeuroizowany. To znaczy, że euro stanowiło przeważającą większość (ok. 80%) depozytów w chorwackim sektorze bankowym. Po wojnach bałkańskich z lat 90. i panującej w kraju hiperinflacji Chorwaci nigdy do końca nie zaufali swojej walucie – kunie.
W rezultacie chorwacki bank centralny miał zupełnie inne priorytety niż jego odpowiedniki w Polsce, Czechach czy na Węgrzech. W Chorwacji nie chodziło o realizację celu inflacyjnego, lecz o utrzymywanie względnie stabilnego kursu kuny wobec euro. I przez ostatnie dwie dekady udawało się to całkiem nieźle. Cena euro w XXI wieku wahała się w przedziale 7,10-7,80 kun. W ostatnich 5 latach korytarz ten był wręcz jeszcze węższy i mieścił się w paśmie 7,30-7,70 kun za jedno euro. Zatem kurs EUR/HRK cechował się znacznie niższą zmiennością niż np. para euro-złoty.
- Osiągnięcie zapisanego w mandacie banku centralnego celu w postaci utrzymywania stabilności cen jest w kraju o wysokiej euroizacji czymś innym niż w innych krajach. Oczekiwania inflacyjne są ściśle powiązane z kursem walutowym, a ryzyko walutowe jest integralną częścią ryzyka kredytowego istniejącego w systemie - przyznawał Narodowy Bank Chorwacji.
- Funkcjonujący w tej niełatwej sytuacji Narodowy Bank Chorwacji skłania się ku stanowisku, że łatwiej i korzystniej będzie doprowadzić kraj do wejścia do strefy euro, aniżeli przeprowadzić ”deeuroizację” i mozolnie budować pozycję kuny – pisał na łamach Bankier.pl Michał Żuławiński.
Zatem wchodząc do strefy euro, Chorwacja nie straciła zbyt wiele, ponieważ i tak nie prowadziła niezależnej polityki monetarnej, a chorwacka waluta nie cieszyła się zbyt dużym zaufaniem. Jest to więc przypadek zupełnie inny niż Polska czy Czechy. Nie chodzi tu tylko o wielkość samej gospodarki, ale przede wszystkim o różnice w funkcjonowaniu systemu bankowego i zaufanie do krajowej waluty.