Czwartkowe wzrosty na Wall Street poprawiły sentyment do surowców – część inwestorów uważa bowiem giełdowe indeksy za najlepszy wskaźnik wyprzedzający koniunkturę gospodarczą.
Napływ kapitału na rynki metali przemysłowych nastąpił także w skutek deprecjacji amerykańskiej waluty. Słabszy dolar sprawia, że surowce stają się tańsze dla inwestorów spoza USA, co zazwyczaj prowadzi do wzrostu ich cen wyrażonych w dolarach.
Powoli poprawia się też sentyment do miedzi wśród analityków. W dzisiejszym sondażu przeprowadzonym przez agencję Bloomberga co prawda aż 60% ekspertów spodziewa się dalszego spadku cen, ale to o siedem punktów procentowych mniej niż przed tygodniem. Spekuluje się także, że niskie ceny miedzi mogą skłonić chińskich odbiorców do zgromadzenia większych zapasów.
Jednakże jak na razie takiej tendencji nie widać. W składach Londyńskiej Giełdy Metali zalega przeszło 270 tys. ton miedzi, a więc o 37% więcej niż na początku roku i najwięcej od marca 2004 roku. Można się też spodziewać dalszego spadku popytu na miedź w Europie i Ameryce Północnej – wskaźniki PKB dla krajów z tego regionu wskazują na początek długiej i głębokiej recesji.
Niemniej jednak o godzinie 12:30 miedź drożała o 4,6%, a tona tego metalu kosztowała 3.770$. W Szanghaju surowiec ten zyskał na wartości 4%, osiągając cenę 30.020 juanów (4.397$).
K.K.


















































