Warszawski sąd unieważnił umowę kredytu mieszkaniowego indeksowanego do franka szwajcarskiego. Ponieważ kredytobiorca spłacił w międzyczasie kwotę przekraczającą pierwotną wartość długu w złotych, został zwolniony z obowiązku opłacania kolejnych rat.
Przybywa rozstrzygnięć sądowych, w których nieprecyzyjne sformułowanie klauzul waloryzacyjnych zawartych w umowach kredytowych prowadzi do uznania całego kontraktu za nieważny. Na łamach Bankier.pl opisywaliśmy kilka tego rodzaju spraw, a następnego przykładu dostarcza orzeczenie wydane 10 października 2018 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie.


Kredytobiorcy, którzy w 2007 roku zaciągnęli zobowiązanie indeksowane do franka szwajcarskiego, żądali w pozwie zwrotu nadpłaconej kwoty lub uznania umowy za niewiążącą. Wskazywali przy tym na niedozwolony charakter postanowień umownych, dających bankowi swobodę w ustalaniu kursów walut stosowanych do przeliczenia kwoty wypłacanego kredytu oraz spłacanych rat. Pozwany bank wnosił o oddalenie powództwa w całości.
W orzeczeniu czytamy, że „Sąd podziela argumentację strony powodowej w zakresie, w jakim dotyczy ona niedozwolonego charakteru postanowień umowy dotyczących zasad ustalania kursów walut”. Sporo miejsca poświęcono przy tym relacji pomiędzy art. 385[1] kodeksu cywilnego a postanowieniami unijnej dyrektywy o ochronie praw konsumentów (93/13/EWG), która ostatnio znalazła się w polu zainteresowania stowarzyszenia skupiającego kredytobiorców „walutowych”.
„Zwrócić należy przy tym uwagę, że o ile ustawodawca posłużył się w art.385 1 pojęciem rażącego naruszenia interesów konsumenta, co może wskazywać na ograniczenie treści stosowania przepisów do przypadków skrajnej nierównowagi interesów stron, to w treści art.3 ust.1 dyrektywy ta sama przesłanka została określona jako wymóg spowodowania poważnej i znaczącej nierównowagi wynikających z umowy praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta. W tej sytuacji konieczność wykładni art.385 1 kc w świetle wymogów dyrektywy rodzi konieczność złagodzenia kryteriów stawianych skutkom postanowienia, których zaistnienie pozwalać będzie na stwierdzenie jego niedozwolonego charakteru. Tradycyjne stopniowanie, w którym za rażące uznaje się sytuacje skrajne, nadzwyczajne, ustąpić musi konieczności odnoszenia się jedynie do znamienia znaczącej nierównowagi, jako wypełniającej już kryteria rażącego naruszenia interesów konsumenta” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Wskazanie relacji do kursu rynkowego nie wystarczyło
Pozwany bank podczas przeliczania kwoty zobowiązania odwoływał się do ustalonej przez siebie tabeli kursów. W jednej z części umowy wskazał jednak, że „możliwe są odchylenia stosowanego (…) kursu kupna i sprzedaży o, odpowiednio, do 5 proc. od kursu rynkowego wymiany walut”. Można byłoby zatem uznać, że kredytodawca nie miał pełnej swobody w kształtowaniu kursu – wskazał „widełki”, w których mogą się one mieścić oraz punkt odniesienia.
Sąd zwrócił jednak uwagę na niedostatki zamieszczonej w umowie definicji. „Bank podjął co prawda próby zobiektywizowania kryteriów ustalania kursów, ograniczając zakres stosowanych przez siebie odchyleń (…), jednak nie można uznać, że uczynił to skutecznie, usuwając przyczynę uznania postanowień za niedozwolone”, czytamy w uzasadnieniu. „Wprowadzone przez przedsiębiorcę postanowienia nie wyjaśniają jednak co oznacza pojęcie ‘kursu rynkowego’ mającego stanowić podstawę ustalenia kursu. Nie wiadomo czy chodzi tu o kurs na rynku międzynarodowym czy krajowym i w jaki sposób kurs ma być ustalany. Pojęcie kursu rynkowego jest wieloznaczne i może dotyczyć zarówno kursów na rynku finansowym, międzybankowym, jak i kursu istniejącego na rynku krajowym (w bankach, kantorach), mogącym stanowić podstawę dokonywanych transakcji. Nie wiadomo również kursy z jakiej chwili przyjmowane są za podstawę ustalenia tabeli” – podkreślił sąd.
„Nawet gdyby udało się ustalić kursy mające stanowić podstawę do wyznaczenia kursów stosowanych w banku, (…) nie pozwala (to) na jednoznaczne określenie czy wskazaną wartość 5% należy liczyć od kursu kupna, kursu sprzedaży, wreszcie kursu wyznaczanego jako kurs o charakterze pośrednim pomiędzy kursem kupna i sprzedaży (kursu średniego?). Oczywiste jest, że zastosowanie jako podstawy do ustalenia zakresu wprowadzonego ograniczenia każdego z tych kursów daje odmienne rezultaty, a zróżnicowanie pomiędzy kursem kupna i sprzedaży może sięgać kilkunastu procent. W konsekwencji nie można przyjąć aby wyżej omawiane postanowienia skutecznie ograniczyły swobodę banku w ustalaniu kursu walut, w sposób akceptowalny w umowie konsumenckiej, tj. dając konsumentowi możliwość ustalenia wysokości obciążającego go świadczenia i weryfikacji informacji przekazywanych przez bank” – wskazano w wyroku warszawskiego sądu.
Umowa nieważna, a pieniądze już zwrócono
W konsekwencji uznano klauzule waloryzacyjne za niedozwolone i nie wiążące konsumenta. Sąd podkreślił również, że nie ma możliwości zastąpienia wyeliminowanych z umowy fragmentów, a skutki „wykreślenia” dotykają także kwestii ustalania oprocentowania (bazującego na stawce LIBOR, odnoszącej się do franka szwajcarskiego). Odwołując się do argumentów, które przytoczono również w ostatnim stanowisku UOKiK, stwierdzono, że w tej sytuacji kontrakt powinien zostać uznany za nieważny.
„Mając na względzie poszanowanie woli stron umowy, jak również niemożność przyjęcia takich skutków wprowadzenia do umowy niedozwolonych postanowień, które byłyby niekorzystne dla konsumenta, przyjąć należało, że z okoliczności wynika, że bez dotkniętych częściową nieważnością postanowień dotyczących wysokości oprocentowania, umowa nie zostałaby zawarta. Dlatego też należało stwierdzić, że umowa kredytu zawarta pomiędzy pozwanym a kredytobiorcami jest w całości nieważna” – podkreślono w orzeczeniu.
Ponieważ kwota kredytu ustalona w umowie wynosiła 231 tys. zł, a kredytobiorca spłacił łącznie ponad 255 tys. zł, należało ustalić, jak zakwalifikować dotychczasowe świadczenia klienta („nie mające oparcia w łączącej strony umowie”). „W ustalonych okolicznościach przyjąć należało, że świadczenie ze strony powódki następowało z zamiarem zwrotu wcześniej otrzymanych środków. Nawet zaś wobec uznania umowy za nieważną istnieje stosunek prawny, który stanowi podstawę tak dokonanych przesunięć majątkowych. Są to właśnie powołane przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Sąd uznał, że nadwyżka ponad kwotę 231 tys. zł stanowi świadczenie nienależne i powinna zostać zwrócona przez bank. „Stwierdzenie nieważności umowy w sentencji orzeczenia przesądza nie tylko o możliwości domagania się zwrotu już spełnionych świadczeń. Rozstrzyga również w sposób ostateczny o braku obowiązku spełniania na rzecz banku świadczeń w przyszłości, a więc o zezwoleniu na zaprzestanie spłaty kolejnych rat kredytu bez obawy wystąpienia z roszczeniami przez bank. Ustalające orzeczenie sądu znosi więc wątpliwości stron i zapobiega dalszemu sporowi o roszczenia banku wynikające z umowy” – podkreślono w kończącym uzasadnienie wyroku fragmencie.
Orzeczenie jest nieprawomocne, sygn. akt. XXV C 695/17