Pierwszy odnotowany przypadek wystąpienia wirusa ebola na terytorium USA szturmem zdobył czołówki amerykańskich mediów. Bierni nie pozostali także inwestorzy, którzy ruszyli na zakup akcji niektórych spółek.



Amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom poinformowało wczoraj o pierwszym przypadku eboli w Stanach Zjednoczonych. Mężczyzna zaraził się wirusem w Liberii skąd następnie podróżował do Teksasu. Obecnie pacjent jest hospitalizowany. Wcześniej jeden ze szpitali w Dallas poinformował, że umieścił jedną osobę w ścisłej izolacji w związku z "objawami i historią podróży". Dziś badanie próbek krwi dało wynik pozytywny.
Jak się okazało, mężczyzna, którego dane nie zostały upublicznione, nie był pracownikiem medycznym w Liberii, gdzie ebola zbiera tragiczne żniwo. Do tej pory w Stanach Zjednoczonych wyleczono już kilku nosicieli wirusa ebola.
Największa w historii epidemia eboli zainfekowała już ponad 6,5 tysiąca osób w pięciu afrykańskich krajach. Od początku roku w wyniku wirusa zmarło ponad 3 tysiące osób.
Akcje rosną
„Efekt eboli” widać także w kursach akcji kilku spółek. Największy wystrzał zaobserwowano na akcjach kanadyjskiej Tekmira Pharmaceuticals (30%), która pracuje nad lekiem na chorobę. W sierpniu amerykańskie władze poinformowały, że opracowywany specyfik TKM-Ebola może być podawany pacjentom.
W górę poszły także wyceny BioCryst Pharmaceuticals (14%), Newlink Genetics (13%) i Sarepta Therapeutics (8%), które również pracują nad lekami na Ebolę. Ich produkty znajdują się dopiero w w pierwszej fazie testów.
/mz