Dotąd na przeszkodzie w wykazywaniu przez bank zysku stało tworzenie rezerwy na ryzyko kursowe. Ale Rada Polityki Pieniężnej pogodziła ogień z wodą - podaje we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna".

"DGP" podaje, że ekonomiści PKO BP na kilka miliardów złotych szacują potencjalną wpłatę zysku Narodowego Banku Polskiego do przyszłorocznego budżetu. Wpłata będzie możliwa dzięki dokonanej w minionym tygodniu zmianie zasad rachunkowości banku centralnego.
"Poprzedni system mieliśmy od 2010 r. On się sprawdzał, był dobrym pragmatycznym rozwiązaniem, ale dużo się zmieniło. Nasze rezerwy są ponad dwukrotnie większe. Ryzyko kursowe jest dużo większe. Trzeba było podjąć działania, które zapewnią większą stabilność banku, stabilność wyniku finansowego" – uzasadnia prezes NBP i przewodniczący RPP Adam Glapiński.
Dziennik wyjaśnia, że dotychczas obowiązywała zasada: dopóki NBP wykazuje w bilansie straty z lat poprzednich, dopóty wszystkie wypracowywane dochody idą na rezerwę na ryzyko kursowe w taki sposób, by rezerwa równoważyła te straty. Dzięki temu bank centralny nie powinien mieć ujemnych funduszy własnych.
"Przedstawiciele banku centralnego nie ukrywają, że celem zmiany jest wspomożenie budżetu. Gdyby jej nie było, w tym roku NBP musiałby wykazać co najmniej 8 mld zł zysku, żeby osiągnąć docelowy poziom rezerwy. Dopiero od tego momentu zacząłby zarabiać dla budżetu. Teraz do wyjątków będą należały lata, w których zysku nie będzie. Gdyby nowe zasady obowiązywały w przeszłości, na dodatni wynik banku centralnego nie można by liczyć tylko w latach wyjątkowo silnego umocnienia złotego, jak w 2013 i 2017 r." - czytamy w "DGP".
Z szacunków DGP wynika, że z zysku NBP w ubiegłym roku do budżetu trafiłoby niemal 1,7 mld zł.(PAP)
ozk/ pat/