Nie lubimy słuchać wulgaryzmów, ale nie przeszkadza nam to w ich używaniu. Dla jednych idealnie wyrażają skrajne emocje, dla innych pełnią funkcję znaków przystankowych. Wulgaryzmy są nieodłącznym elementem bogactwa języka polskiego. Dziś jednak szczególnie powinniśmy się ich wystrzegać.

Źródło: Thinkstock
Przekleństwa pełnią ważną rolę i dotyczą każdej grupy społecznej. "Można to porównać do środka przeciwbólowego. Jesteśmy bardziej odporni na ból kiedy możemy sobie zakląć. Poza funkcją terapeutyczną wulgaryzmy są środkiem ekspresyjnym" mówi socjolog kultury i medioznawca Kamila Tuszyńska. Jej zdaniem wulgaryzmy nie muszą świadczyć o ubogim słownictwie, czasem mimowolnie się wymykają, aby wyrazić nasz strach, czy zaskoczenie.
Pewne wyrazy, które dziś uważamy za ordynarne, kiedyś można było używać w warunkach oficjalnych. Dzieje się tak ponieważ język którym się posługujemy nieustanie ewoluuje, przypomina Kamila Tuszyńska.
Wtorek to "Dzień bez przekleństw". Według badań CBOS wulgaryzmów używa aż 80% Polaków. Najczęściej "rzucamy mięsem" w rozmowie ze znajomymi, współpracownikami czy rodziną.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Konrad Słoka/łp