

Widmo recesji w USA i strefie euro zredukowało apetyt na ryzykowne aktywa, na czym ucierpiały notowania polskiego złotego. Nasza waluta osłabiła się nie tylko wobec dolara, ale także wobec i tak już bardzo słabego euro. Kurs euro przebił barierę 4,70 zł.
W czwartek o 9:45 kurs euro rósł o 1,5 grosza, osiągając poziom 4,7097 zł. Wciąż nie przebiliśmy lokalnego maksimum z Bożego Ciała (4,7384 zł), ale tak silna deprecjacja polskiej waluty w ostatnich dniach jest mocno niepokojąca. Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin kurs EUR/PLN poszedł w górę o ok. 7 groszy.
Na rynkach finansowych narasta obawa przed pojawieniem się recesji w największych gospodarkach świata. Możliwe, że w Stanach Zjednoczonych trwa już ona od pół roku, o czym jednak przekonamy się najwcześniej w połowie lipca, gdy pojawią się wstępne dane o PKB w II kwartale. Tymczasem Rezerwa Federalna zdaje się być zdeterminowana, aby zdusić inflację wyższymi stopami procentowymi, nie zważając na pogorszenie koniunktury w gospodarce. Na to dziś rano nałożyły się słabe dane z europejskich gospodarek, sygnalizujące wyraźne spowolnienie wzrostu w czerwcu.
Zobacz także
Rezultat to dolar mocniejszy względem euro i odpływ kapitału z rynków wschodzących, które przez zarządzających zachodnim kapitałem postrzegane są jako bardziej ryzykowne od rynków rozwiniętych. U nas objawia się to przeszło 4-groszowym wzrostem kursu dolara, za którego w czwartek rano trzeba było zapłacić prawie 4,49 zł.
Kurs franka szwajcarskiego zwyżkował o 2,7 grosza, osiągając poziom 4,6491 zł. Za funta brytyjskiego trzeba było zapłacić 5,4630 zł, czyli o 1,5 grosza więcej niż dzień wcześniej.
KK
