- Państwo w ogóle nie powinno mieszać się w sprawy gospodarcze. Zawsze, gdy jest dobry urodzaj, to rolnicy inkasują pieniądze, a gdy jest za dobry urodzaj lub nieurodzaj, to domagają się nagle pieniędzy od państwa. To samo jest z frankowcami. Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą. Jak pani Kopacz jest ustępliwa, to każdy żąda, oczywiście, od frajera się bierze – ostro skwitował Janusz Korwin-Mikke.


JKM o frankowcach i własnym kredycie
Po wtorkowym posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej banki mają uwzględniać ujemne stopy procentowe w oprocentowaniu kredytów frankowych. Nie będzie też dodatkowych zabezpieczeń kredytów, a czas ich spłaty może być wydłużany. Rząd nie planuje jednak zamrożenia kursu franka, po jakim kredytobiorcy mogliby spłacać kredyty - czego domagała się opozycja.
- Ja mam w tej sprawie osobisty problem, bo chciałem kupić zegarek szwajcarski. Stwierdziłem, że teraz zdrożał i rząd powinien mi tę różnicę teraz zrekompensować. Jak wszystkim, to wszystkim! – komentuje Korwin-Mikke. Polityk - pytany o własne kredyty i ich spłacalność - stanowczo zaprzeczył istnieniu jakichkolwiek. Po dłuższej chwili przypomniał sobie jednak, że owszem –kredyt posiada, ale niewielki, w polskiej walucie i nie widzi powodu, dla którego frankowców miałaby dotyczyć taryfa ulgowa.























































