Zabieg czysto księgowy, dokonany kosztem przyszłych emerytów, niekorzystających z żadnych przywilejów emerytalnych. Przywileje miałyby natomiast nadal pozostać dla wybranych grup zawodowych. 10 lat temu reformie emerytalnej w Polsce przyświecało hasło „bezpieczeństwo dzięki różnorodności”, czyli połączenie repartycji (ZUS) z częścią kapitałową (OFE).
Dzisiaj proponuje się zmniejszenie tej różnorodności (również bezpieczeństwa) i wykorzystanie składek emerytalnych przekazywanych do OFE w walce z rosnącym długiem publicznym. Jest to bardzo niepokojący sygnał, gdyż zamiast kontynuować rozpoczętą kilka miesięcy temu poważną i niezmiernie potrzebną dyskusję nad podniesieniem efektywności funkcjonowania II filaru emerytalnego w Polsce, wprowadzony zostaje temat zastępczy, mogący budzić w pełni uzasadniony niepokój obecnie oszczędzających w OFE.
Abstrahując jednak od koncepcji obniżenia składki przekazywanej do OFE (mając nadzieję, iż temat nie będzie więcej podejmowany przez rząd), warto zastanowić się, jakie bariery wzrostu efektywności funkcjonowania OFE występują obecnie w polskim systemie. Rozpocznijmy od samych zainteresowanych, czyli oszczędzających w OFE. Podejmowane przez nich decyzje o wyborze bądź zmianie funduszu, charakteryzują się dużą nieracjonalnością.
Okazuje się, iż nie interesujemy się wynikami OFE, pobieranymi przez nie opłatami, nie zawsze wiemy, jakiego OFE jesteśmy członkiem. W ten sposób dajemy zarządzającym otwartymi funduszami emerytalnymi mocny sygnał, iż nie warto zabiegać o nowych klientów osiąganymi stopami zwrotu czy też wysokością pobieranych opłat. Stąd tak duże są wydatki PTE na działalność akwizycyjną, gdyż przynosi ona towarzystwom bardzo wymierne korzyści.
Bez odpowiedniej świadomości emerytalnej, obejmującej poczucie współodpowiedzialności obywateli za wysokość przyszłych świadczeń emerytalnych, II filar nie będzie działał tak sprawnie i efektywnie jak mógłby. Kolejny problem stanowi system wynagradzania towarzystw emerytalnych, mało uzależniający ich wyniki od wyników zarządzanych przez nie OFE.
Powyższemu zjawisku sprzyja dodatkowo mechanizm minimalnej wymaganej stopy zwrotu, który z jednej strony ogranicza zróżnicowanie wyników inwestycyjnych funduszy, z drugiej zaś strony wręcz motywuje je do inwestowania podobnego do innych OFE, co pozwala minimalizować ryzyko nieosiągnięcia minimalnej wymaganej stopy zwrotu (czyli zbyt istotnego odstawania in minus od pozostałych OFE) oraz konieczności uzupełnienia niedoboru aktywów. Struktury portfeli inwestycyjnych OFE charakteryzowały się, szczególnie do początku ostatniego kryzysu finansowego, bardzo dużym podobieństwem.
Tym samym w funduszu najbardziej agresywnym limity inwestycyjne powinny być zdecydowanie bardziej liberalne aniżeli w obecnych OFE. Fundusze powinny mieć również możliwość lokowania większej części swoich aktywów zagranicą, co może wpłynąć pozytywnie na ograniczenie poziomu ich ryzyka inwestycyjnego poprzez stosowanie dywersyfikacji geograficznej portfela. Inne kraje Europy Środkowowschodniej mają wyższy od Polski limit dla inwestycji zagranicznych.
Jest więc kilka barier wzrostu efektywności OFE, spośród których najważniejsze omówiono powyżej. Istnieje konieczność wprowadzenia określonych zmian w regulacjach prawnych z zakresu funkcjonowania otwartych funduszy emerytalnych. Jednak zmian tych nie można określić mianem radykalnych, w przeciwieństwie do propozycji dotyczącej obniżenia składki przekazywanej do OFE.
Nie można również pominąć kwestii edukacji emerytalnej Polaków, gdyż zrozumienie przez obywateli nowego systemu, jest koniecznym warunkiem jego akceptacji i sukcesu zapoczątkowanej 10 lat temu reformy emerytalnej.
Dr Filip Chybalski
Katedra Zarządzania Politechniki Łódzkiej
