„Zamiast ropy od Putina wybierz rower Ukraina” – to hasło, które w ostatnich dniach zyskuje na popularności. Poza niewątpliwie słuszną warstwą ideologiczną tego wezwania ma ono także bardzo materialne skutki. Ceny paliw osiągają już nawet powyżej 8 zł za litr przy wysokim kursie USD i wysokich cenach za baryłkę, a na tym niekoniecznie się skończy.


Czy warto zatem przesiąść się na rower? To zależy od wielu indywidualnych czynników, ale generalnie tak.
Rowerem taniej
Jakie zalety ma rower? Po pierwsze dojazdy nim są tańsze. O ile? Skupmy się dla dużego uproszczenia tylko na kosztach paliwa. Przyjmijmy, że dystans do przejechania to 7 km w jedną stronę, cena paliwa spadnie do 6 zł za litr, a samochód (w mieście) pali 8 litrów na 100 km.
Zatem w tygodniu przejeżdżamy 70 km, co daje miesięcznie około 300 km. Jak łatwo policzyć, potrzebujemy 24 litrów paliwa, mnożąc to przez 6 zł, wychodzi 144 zł, a rocznie przekłada się na kwotę 1728 zł.
Alternatywą jest komunikacja miejska – jeśli jest dostępna. I tu wyjdzie taniej , niż samochodem, natomiast rower daje niewątpliwie tę zaletę, że daje nam niezależność.
Nie płać za parkowanie
Druga zaleta: rower zajmuje niewiele przestrzeni – odpada zatem konieczność szukania miejsca parkingowego. Większość nowoczesnych biurowców ma wygospodarowane bezpłatne parkingi rowerowe, niektóre także zadaszone i zamykane wiaty. Co ważne, stojaki rowerowe usytuowane są zazwyczaj w pobliżu wejścia do budynku, co daje kolejną przewagę: czas spaceru od parkingu/przystanku do miejsca pracy jest minimalny. Owszem, w ciepłe, bezdeszczowe dni także rowerowe parkingi mogą być zatłoczone, jednak i tak miejsce do zaparkowania roweru znacznie łatwiej znaleźć, niż dla samochodu.
Rowerem zawsze na czas
Zaleta numer 3: droga dla rowerów rzadko się korkuje, zatem czas przejazdu jest przewidywalny i zazwyczaj stały (pomijamy takie „święta” jak obfite opady śniegu czy gołoledź – to warunki raczej nieczęste, a i jazda w takich okolicznościach jest już dla najwytrwalszych). Jakiekolwiek zdarzenia na drodze - kolizje, remonty, objazdy - nie wydłużają podróży rowerem o więcej niż kilka minut. Co ważne: coraz więcej ulic jednokierunkowych dla samochodów, dopuszcza tzw. "kontrruch" rowerowy, co znacznie ułatwia znalezienie alternatywnej drogi przejazdu (w ostateczności, rower można przeprowadzić kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset metrów chodnikiem - takiej możliwości nie mają kierowcy samochodów, czy też podróżujący komunikacją miejską).
Rower zamiast klubu fitness
Zaleta czwarta: aktywność fizyczna. Dla wielu osób to może być jedyna okazja do ćwiczeń w ciągu dnia. Oczywiście, nie zastąpi nam regularnych ćwiczeń, natomiast niewątpliwie poprawia kondycję fizyczną, przekłada się na lepsze samopoczucie i pozwala na spalanie nadmiarowych kalorii. Przy "siedzącej" pracy biurowej jest to niewątpliwie korzystne dla naszego zdrowia. Osoby, które dodatkowo nie potrafią znaleźć czasu czy motywacji do wyjścia na siłownię, basen, aerobik, dojeżdżając rowerem do pracy, łączą przyjemne z pożytecznym.
Jakie są wady roweru?
Po pierwsze rower trzeba kupić. Jaki? Z całą sympatią do naszych przyjaciół ze wschodu, słynna Ukraina raczej nie będzie pierwszym wyborem (40-50-latkowie coś na ten temat wiedzą). Jeśli rower ma służyć nam głównie w mieście, to nasze oczy skierują się raczej na Holandię.
Zaprojektowane tam rowery nieprzypadkowo zyskują dużą popularność: oferują wyprostowaną sylwetkę, sprzyjają dobrej obserwacji drogi i otoczenia, są solidne i wytrzymują wiele lat.
Warto wskazać tu model taki jak Elops 900, występujący zarówno z ramą męską, jak i damską, (cena: 2699 zł). Solidna konstrukcja, duże koła na szerokich oponach, szerokie, wygodne siodełko – to na pewno będzie komfortowy wybór. Warto spojrzeć też na wyposażenie: oświetlenie napędzane przez dynamo w piaście jest niezawodne i w praktyce bezobsługowe. 7-biegowe przerzutki w piaście gwarantują długowieczność, przy minimalnej obsłudze, w przeciwieństwie do przerzutek zewnętrznych, pozwalają też na redukcję biegów na postoju. Pełna osłona łańcucha gwarantuje, że nie będzie on poddany warunkom atmosferycznym, dodatkowo jednorzędowy napęd to bardzo długi czas jego eksploatacji. Plusem są także hydrauliczne tarczowe hamulce. Są bardzo skutecznym rozwiązaniem i są mniej kłopotliwe od typowych, szczękowych V- breake’ów (najbardziej bezobsługowe są hamulce rolkowe – umieszczone wewnątrz piast wymagają jedynie smarowania, mają jednak nieznacznie niższą skuteczność hamowania). Warto więc wydać więcej na początek, aby potem... wydawać mniej.
Ceny przyzwoitych rowerów miejskich zaczynają się od około 2 500 zł, ale najtańsze modele to wydatek w granicach 600 zł.
Rower nie tylko do miasta?
Jeśli potrzebujemy roweru bardziej uniwersalnego, to warto rozejrzeć się za trekkingiem lub crossowcem. Te rowery zazwyczaj mają wiele przełożeń, co ułatwia jazdę w różnych warunkach terenowych, dość szerokie opony, najczęściej też przynajmniej prostą amortyzację siodła i przedniego widelca.
Jeśli rower ma być jednak całorocznym środkiem transportu, nasze oczy powinny skierować się w stronę trekingowca: będzie miał błotniki, pełne oświetlenie zasilane z dynama, bagażnik i bardziej uniwersalne ogumienie. Warto też wybierać hydrauliczne hamulce tarczowe – są skuteczniejsze i bardziej trwałe, wymagają też mniej codziennych zabiegów. Przerzutki oferują więcej przełożeń (najpopularniejsze zestawienie to 3x7 i 3x8, czyli 3 przełożenia z przodu i 7 lub 8 z tyłu). Jednak coś za coś: łańcuch pracuje ciężej, stąd wymaga częstszego smarowania i wymiany, cały napęd należy też regularnie czyścić i regulować. Co do wyboru przerzutek: firmy takie jak Shimano czy Sram oferują najczęściej przyzwoitą jakość, ale warto pamiętać, że mają też różne grupy produktów – od bardzo tanich, podstawowych, za kilkadziesiąt złotych, po kosztujące kilkaset złotych (a nawet więcej) profesjonalnych i wyczynowych.
Rowery crossowe, to najkrócej mówiąc trekkingi bez błotników, oświetlenia, i bagażnika. Zamontowane na nich opony mają także bardziej terenowy bieżnik, co ułatwia poruszanie się po bezdrożach (nie mylić z ciężkim terenem czy górami). Przekłada się to na niższą masę roweru, jednak w przypadku podróży po zmierzchu wymaga zainstalowania bateryjnego oświetlenia, a w czasie deszczu brak błotników spowoduje, że zarówno nasze buty i plecy będą całkowicie przemoczone. Rzecz jasna, także crossowce można wyposażyć dodatkowo. Jeśli więc komuś zależy bardziej na niskiej masie, niż wyposażeniu, to rower crossowy jest jak najbardziej wart rozważenia.
Gravel, góral, szosa, ostre koło...
Poza wspomnianymi typami rowerów, na rynku można znaleźć także kilka innych, bardziej specjalistycznych. Oczywiście, nikt nie zabrania jeździć do pracy rowerem górskim, zdobywającym ostatnio popularność gravelem czy szosówką. Owszem, w przypadku „górala” na wysokich miejskich krawężnikach grube opony i solidna amortyzacja sprawdzą się na pewno, jednak bieżnik powoduje większe opory toczenia i dość szybko zużywa się na twardych nawierzchniach. Z kolei sylwetka na szosówce czy gravelu nie każdemu odpowiada, a wąskim oponom tych pierwszych nie sprzyjają nierówne, miejskie drogi.
Jazda w złych warunkach (taki mamy klimat)
Wada numer 2: nie zawsze jest przyjemnie ciepło i sucho. Ale to nie powód, aby rezygnować z jazdy rowerem. To tylko kwestia ubioru. Absolutnym minimum powinna być rowerowa koszulka z technicznej tkaniny i spodenki z wkładką.
Zabezpieczeniem przed deszczem będzie z pewnością wodo- i wiatroodporna kurtka. Do tego rowerowe rękawice: odpowiednio zaprojektowane, w różnych konfiguracjach odporności na pogodę pozwalają na komfortowe kierowanie rowerem, nie utrudniając przy tym używania przerzutek, dzwonka czy hamulców. Bardzo przydatnym dodatkiem są osłony na buty: podczas opadów deszczu czy śniegu pozwalają na uchronienie butów przed przemoczeniem.
Jak mówią Duńczycy: "nie ma złej pogody na rower – jest tylko złe ubranie". Po kilku tygodniach regularnej jazdy i przezwyciężeniu pierwszej niechęci do nieprzyjemnej pogody, przestaniemy na nią zwracać uwagę.
Serwisowanie roweru
Kolejna wada: serwisowanie. Koszty są różne. Jeśli lubimy majsterkować, to prosty serwis typu czyszczenie napędu, smarowanie łańcucha, podstawowe regulacje zrobimy sami. YouTube pełen jest tutoriali, które przeprowadzą nas krok po kroku przez każdą naprawę i regulację.
Warto zaopatrzyć się w podstawowy zestaw narzędzi i smarów.
W innym przypadku trzeba przygotować się na wydatki – w zależności od zużycia elementów (i oczywiście miejsca serwisu) może to być nawet kilkaset złotych rocznie (kompleksowy przegląd w renomowanym serwisie we Wrocławiu, obejmujący praktycznie rozebranie, wyczyszczenie, nasmarowanie i, naturalnie, ponowne złożenie wszystkich elementów roweru, to koszt około 500 zł + koszt części).
Koszty serwisu ponosimy jednak także przy użytkowaniu samochodu (tutaj je pominęliśmy). A na rowerze lepszą kondycję dostajemy w bonusie.
AJS