Perspektywy są niezłe - od stycznia dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej Polska miała rozpocząć nadrabianie wieloletnich opóźnień w budowie dróg, a co za tym idzie zwiększać swą atrakcyjność dla inwestorów. Na transport rząd przeznaczył ponad 19 mld euro, spośród 67 mld euro jakie mamy otrzymać w ramach programu operacyjnego "Infrastruktura i środowisko" w najbliższych latach.
Nadzór nad wydawaniem pieniędzy z programów operacyjnych sprawuje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, natomiast za przygotowanie systemu wdrożenia programu odpowiedzialne jest Ministerstwo Transportu. Nadal nie wiadomo, czy Ministerstwo Transportu weźmie odpowiedzialność także za bieżące wdrażanie projektów finansowanych z Unii, na które składają się decyzje o wypłacie zaliczek, akceptowanie ewentualnych zmian w planach a także potwierdzanie wykonania zaplanowanych prac.
Wg rzecznika MRR Moniki Niewinowskiej część prac przy wdrażaniu programu Ministerstwo Transportu chce powierzyć Bankowi Gospodarstwa Krajowego, a MRR przychyliło się do tej propozycji. Z kolei rzecznik BGK wskazuje, że przyjęcie wdrażania programu operacyjnego "Struktura i środowisko" przez bank wymaga podjęcia w krótkim czasie intensywnych przygotowań organizacyjnych.
Niezbędne jest zatrudnienie fachowców, których doświadczenie pozwoli na uruchomienie programu, konieczne będzie również przygotowanie banku od strony informatycznej. Na spełnienie wszystkich warunków BGK potrzebować będzie minimum pól roku, uważa rzecznik Banku Piotr Stalęga.
"Gazeta Wyborcza" zainteresowała się, czy to zamieszanie nie spowoduje opóźnień w inwestycjach. Rzecznik MRR zapewnia że nie, bowiem konkursy na inwestycje z dotacji unijnych rozpoczną się po zaakceptowaniu programu przez KE, a więc prawdopodobnie w drugiej połowie roku, choć niektóre inwestycje można zacząć wcześniej.
J.W.
Na podstawie "Gazeta Wyborcza"
Andrzej Kublik "Ministerstwo Transportu ucieka od pieniędzy z UE".
Źródło:
