Wystarczyło kilka dni kryzysu bankowego, aby Rezerwa Federalna zamieniła „ilościowe zacieśnienie” (QT) na „ilościowe poluzowanie” (QE) polityki monetarnej. W tydzień bank centralny USA wpompował do systemu finansowego blisko 300 miliardów dolarów.


W czwartek wieczorem Rezerwa Federalna opublikowała cotygodniowe statystyki swojego bilansu. Wynika z nich, że przez poprzednie 7 dni aktywa Fedu powiększyły się o 297 miliardów dolarów! To potężna kwota jak na standardy amerykańskie i oznacza „skasowanie” połowy redukcji sumy bilansowej, jaka dokonała się przez poprzednie 12 miesięcy.


Ten skokowy wzrost „płynności” dostarczonej rynkowi finansowemu przez bank centralny Stanów Zjednoczonych wynikał z ratowania systemu bankowego. Banki komercyjne pożyczyły 140,5 mld USD od Fedu jako od pożyczkodawcy ostatniej instancji (to jedna z głównych funkcji każdego banku centralnego). Kolejne 142 mld USD zostało wykreowane na potrzeby zapewnienia finansowania klientów upadłych Silicon Valley Bank oraz Signature Bank. Na dokładkę banki pożyczyły 11,9 mld USD pod zastaw obligacji w ramach utworzonego w zeszłą niedzielę awaryjnego Bank Term Funding Program.
Skala fedowskich pożyczek dla systemu bankowego przyćmiła nawet wydarzenia z jesieni 2008 roku, gdy kulminował się największy kryzys finansowy w USA od lat 30. XX wieku. Wtedy banki pożyczyły „tylko” 112 mld USD.


Póki co większość analityków mówi, aby się tym wszystkim nie przejmować. Że plajty SVB i Singature Bank były wyjątkowe i wynikały ze specyficznego ryzyka wynikającego z wyjątkowych modeli biznesowych obu instytucji. Niemniej jednak problem wydaje się być szerszy i mieć naturę systemową. Chodzi bowiem o liczone w dziesiątkach miliardów dolarów niezrealizowane straty na portfelach obligacji skarbowych i hipotecznych drzemiące w bilansach amerykańskich banków. W sytuacji, gdy wycofywanie depozytów przez klientów wymusi na banku sprzedaż tych papierów, księguje on wielomarkowe straty, co obniża jego wskaźniki kapitałowe i prowadzi na skraj upadku. Tak było w przypadku SVB i to może się powtórzyć w przypadku wielu innych średnich i mniejszych kredytodawców.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Na razie kryzys zdaje się być opanowany za sprawą owych 300 miliardów od Fedu oraz akcji największych banków komercyjnych, które zdecydowały się wyłożyć 30 mld USD na ratowanie kalifornijskiego First Republic Bank. Jednakże podobnie jak w latach 2007-08 jest to tylko gaszenie lokalnych pożarów, bez zaadresowania ich przyczyn. A te są takie, że ostre podwyżki stóp procentowych i wynikających z nich spadek cen obligacji skarbowych i kompresja marż odsetkowych wpędziły w kłopoty sporą część systemu bankowego w USA. Tak naprawdę nie znamy skali tych kłopotów, ani tego, które instytucje są najbardziej zagrożone i gdzie za kilka tygodni lub miesięcy mogą wybuchnąć kolejne „pożary”.
Fed kapituluje przed Wall Street
Cała sprawa ma jednak konsekwencje wykraczające daleko poza sektor bankowy. Pod koniec stycznia pisałem o tym, jak to Fed postanowili zagrać w "cykora" z rynkiem finansowym. Te ostatnie nie wierzyły, że Powell i spółka będą dalej podnosić stopy procentowe i kontynuować QT. Swoją retoryką z lutego i początku marca Jay Powell zdołał złamać „gołębie” oczekiwania lobby finansowego i „przekonał” rynki do wyższych stóp procentowych.
Jednak już kilka dni później Powell musiał skapitulować i poświęcić „ilościowe zacieśnianie” polityki monetarnej na rzecz ratowania wypłacalności systemu bankowego. To ostatnie zawsze będzie miało w banku centralnym wyższy priorytet niż statutowy cel dbania o „stabilność cen” (czytaj: 2-procentową inflację). A teraz w kilka dni wymazał ostatni rok redukcji sumy bilansowej Fedu.


Nie jest to pierwsza taka wolta w wykonaniu przewodniczącego Powella. Wystarczy przypomnieć wydarzenia z lat 2018-19. Po gwałtownej przecenie akcji w grudniu ’18 szef Fedu na żądanie Wall Street błyskawicznie wstrzymał proces redukcji sumy bilansowej (QT). Następnie w roku 2019 faktycznie wznowił „ilościowe poluzowanie” (QE), oficjalnie zarzekając się, że nie jest to QE. Wszystko to skumulowało się w marcu 2020 bezprecedensową ekspansją monetarną Fedu i innych banków centralnych.
Teraz wygląda na to, że QT zostało poświęcone, aby ratować banki. Niedługo może się okazać, że zamiast zapowiadanych podwyżek stóp procentowych w USA już w drugim półroczu zobaczymy ich gwałtowne obniżki. Obecnie rynek terminowy wycenia cięcia rzędu 75-100 pb. do końca grudnia.
Finalnie będzie oznaczałoby rezygnację z antyinflacyjnego kursu Rezerwy Federalnej i milczące przyzwolenie na utrzymanie podwyższonej inflacji przez dłuższy okres czasu. W takim scenariuszy temat „dezinflacji” i zacieśnienia polityki monetarnej umarłby w ciągu najbliższych miesięcy. Pozostałby temat stagflacji i powtórki scenariusza z lat 70. XX wieku.