Były prezydent USA Donald Trump otrzymał łącznie 37 zarzutów związanych z umyślnym przetrzymywaniem tajnych dokumentów oraz utrudnianiem śledztwa - wynika z upublicznionych w piątek akt sądowych. Co więcej, dokumenty opatrzone najwyższymi klauzulami tajności miały być chowane przed śledczymi. mMiał także przekazać osobom nieuprawnionym plan ataku na Iran.


Dokument wymienia 31 zarzutów związanych z umyślnym przetrzymywaniem tajnych dokumentów, wymieniając z osobna każdy dokument i klauzulę, którą był opatrzony. Ponadto wielka ława przysięgłych, która zagłosowała za postawieniem zarzutów, zarzuca Trumpowi i jego asystentowi Walterowi Naucie, że celowo ukrywał dokumenty przed władzami - a także przed własnymi prawnikami - przenosząc je z miejsca na miejsce i chowając m.in., w sypialni, sali balowej, a nawet łazience swojej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie. Miał też sugerować swoim prawnikom, by kłamali śledczym na temat posiadanych przez niego dokumentów, a także by je zniszczyć lub schować.
Z dokumentu wynika, że po utracie władzy przez Trumpa, były prezydent zabrał do swojego domu "setki" niejawnych dokumentów. Wśród nich były materiały dotyczące amerykańskich programów jądrowych, a także "zdolności wojskowych USA i innych krajów, potencjalnych wrażliwych punktów Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników na ataki wojskowe i plany możliwego odwetu w odpowiedzi na atak z zagranicy".
Ujawnienie dokumentów mogłoby narazić na ryzyko bezpieczeństwo narodowe
"Nieuprawnione ujawnienie tych dokumentów mogłoby narazić na ryzyko bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych, relacje międzynarodowe, bezpieczeństwo amerykańskiego wojska oraz źródła osobowe i dalszą możliwość zbierania wrażliwych informacji wywiadowczych" - czytamy w dokumencie. Zamieszczono w nim także zdjęcia pokazujące warunki, w jakich przechowywane były wrażliwe akta. W grudniu 2021 r. pudła zawierające dokumenty miały się przewrócić, a ich zawartość wysypać na podłogę, przez co treść akt była widoczna dla pracowników posiadłości Trumpa.
Z kolei w lipcu 2021 r. Trump miał otwarcie pokazywać tajne plany potencjalnego ataku na Iran autorowi jednej z książek (z doniesień mediów wynika, że był to były szef personelu Białego Domu Mark Meadows) oraz jego asystentce. W innym przypadku pokazał nieuprawnionej osobie mapę operacji wojskowej.
"Tajne, to są tajne informacje. Zobacz, zobacz na to" - mówił Trump podczas nagranego wywiadu z autorem. Dodał później, że jako prezydent mógł odtajnić dokument, ale tego nie zrobił. To przeczy publicznie powtarzanej obronie byłego prezydenta, który twierdził, że "automatycznie" odtajniał zabrane ze sobą dokumenty zabierając je do domu.
Donald Trump jest pierwszym w historii prezydentem USA, któremu postawiono zarzuty federalne. Jak podały media, niedługo po postawieniu mu zarzutów jego prawnicy Jim Trusty i John Rowley zrezygnowali z reprezentowania Trumpa.
O godzinie 21 czasu polskiego o zarzutach dla Trumpa po raz pierwszy publicznie powiedzieć ma specjalnie powołany prokurator Jack Smith.
Specjalny prokurator Jack Smith: Mamy jeden zestaw praw w tym kraju i dotyczy on wszystkich, w tym b. prezydenta Trumpa
"Te zarzuty zostały przegłosowane przez wielką ławę przysięgłych obywateli południowego dystryktu Florydy. Zapraszam wszystkich do pełnego przeczytania ich, by zrozumieć powagę zarzucanych przestępstw. Mężczyźni i kobiety w społeczności wywiadowczej Stanów Zjednoczonych i siłach zbrojnych poświęcają życie, by chronić nasz kraj i nasz naród, a prawa, które chronią informacje o obronie narodowej służą bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych i muszą być egzekwowane" - powiedział Smith w oświadczeniu przed kamerami w Departamencie Sprawiedliwości. Było to jego pierwsze publiczne wystąpienie od kiedy w listopadzie został powołany jako niezależny prokurator do zbadania spraw dotyczących Donalda Trumpa.
Smith, który wcześniej służył jako prokurator trybunału w Hadze ds. zbrodni wojennych w Kosowie, zapowiedział że będzie wnosił o szybki proces w sprawie, choć zastrzegł, że oskarżonym - Trumpowi i jego asystentowi Waltowi Naucie - należy się domniemanie niewinności.
"Zobowiązanie naszego kraju na rzecz praworządności daje przykład dla świata. Mamy jeden zestaw praw w tym kraju i dotyczy on wszystkich" - podkreślił prawnik.
Według CNN, mimo słów Smitha o chęci przeprowadzenia szybkiego procesu, sprawę może skomplikować kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi 2024 r. Mimo że do głosowania zostało niemal 18 miesięcy, to już za dwa miesiące rozpoczynają się pierwsze debaty w ramach prawyborów Partii Republikańskiej. Departament Sprawiedliwości zwykle kieruje się zasadą nieprowadzenia politycznie wrażliwych spraw w okresie wyborczym.
Trump jest faworytem wyścigu o nominację partyjną. Sprawa zarzutów dla niego podzieliła jego rywali. Część, w tym główny konkurent Ron DeSantis, jeszcze przed ujawnieniem zarzutów skrytykowała decyzję prokuratorów, oskarżając ich o polityczną motywację. Inni, jak gubernator Arkansas Asa Hutchinson, wezwał Trumpa do rezygnacji z kandydatury. Były wiceprezydent i obecnie krytyk Trumpa Mike Pence jeszcze w środę stwierdził, że choć nikt nie jest ponad prawem, to śledczy powinni wstrzymać się z zarzutami, by nie zaogniać sytuacji politycznej w kraju.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ adj/