Pomimo ożywienia w inwestycjach wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych w końcówce roku może się okazać słabszy niż w poprzednich dwóch kwartałach. Wszystko przez dość zaskakujące pogorszenie nastrojów konsumentów.
Przed czwartkowym Świętem Dziękczynienia amerykańscy statystycy wypluli całą serię danych makro. Po kilku miesiącach rozczarowań tym razem pozytywnie zaskoczył raport o zamówieniach na dobra trwałego użytku – czyli podstawowa miara inwestycji amerykańskich przedsiębiorstw.
W październiku wartość zamówień wzrosła o 3% mdm, a więc dwa razy mocniej niż oczekiwano. Istotnej rewizji w górę (z -1,2% mdm do -0,8% mdm) poddano rezultat za wrzesień. Po wyłączeniu środków transportu zamówienia na dobra trwałe zwiększyły się o 0,5% mdm po spadku o 0,1% miesiąc wcześniej.
Rozczarowali za to konsumenci. W październiku wydatki
gospodarstw domowych zwiększyły się tylko o 0,1% mdm, czyli o tyle samo co we
wrześniu. Ekonomiści spodziewali się wzrostu o 0,3% mdm. Amerykanie
najwyraźniej postanowili zwiększyć oszczędności, ponieważ dochody zgodnie z
oczekiwaniami wzrosły aż o 0,4% mdm.
Ostrożność amerykańskiego konsumenta była widoczna także w danych o sprzedaży nowych domów, która w październiku wyniosła 495 tys. (w ujęciu annualizowanym) wobec oczekiwanych 500 tys. i 447 tys. (rewizja z 468 tys.) we wrześniu. Na ochłodzenie nastrojów konsumenckich już wcześniej wskazał indeks Conference Board, notując silny spadek z 99,1 pkt. do 90,4 pkt.
Rezultatem niższych wydatków konsumpcyjnych może być słabszy wzrost produktu krajowego brutto Stanów Zjednoczonych. Model Fed z Atlanty wskazuje, że w czwartym kwartale annualizowana dynamika amerykańskiego PKB wyniesie tylko 1,8%. Po rewizji w trzecim kwartale największa gospodarka świata rozwijała się w tempie 2,1% wobec 3,9% w Q2 i 0,6% w pierwszych trzech miesiącach 2015 roku. Uśredniając dałoby to roczny realny wzrost PKB Stanów Zjednoczonych o 2,1%, co byłoby najniższym wynikiem od 2011 roku.
























































