
WIG20 dotarł do symbolicznego miejsca, w poniedziałek notowany był poniżej poziomów z wielkiego krachu 2008-09. W ubiegłym tygodniu wieszczyliście, że spaść może nawet i do 1000 punktów. Teraz znów oddajemy wam głos w naszej ankiecie. Tym razem pytamy o nadzieje na powrót powyżej 2000 punktów.
W ubiegłym tygodniu, gdy WIG20 przebił "Grunwalnd" (tak potocznie określany jest poziom 1410 punktów), zapytaliśmy w ankiecie, czy waszym zdaniem będzie kontynuował marsz w stronę 1000 punktów. 56,9 proc. ankietowanych wskazało wówczas, że ich zdaniem tak się stanie i WIG20 niedługo będzie notowany poniżej wspomnianego tysiąca.
Jeżeli nie widzisz ankiety, kliknij w link
Póki co kierunek się zgadza, WIG20 notowany był w poniedziałek nawet 161 pkt. poniżej "Grunwaldu", do 1000 punktów wciąż jednak sporo brakuje. Indeks zaliczył jednak w swej bessie ważny "kamień milowy", w poniedziałek notowany był poniżej 1253 punktów, czyli dołka z kryzysu 2008-09 roku. Znalazł się tym samym najniżej od 17 lat. Następnie nieco odbił, nastroje na GPW wciąż pozostają jednak negatywne.
Bessa to na rynku jednak gra strachu i chciwości. Z jednej strony wszystko jest wyprzedawane, z drugiej strony pojawiają się myśli, "że po takich przecenach może warto byłoby coś dokupić". O podobnych pokusach i zasadach, jakich warto przestrzegać podczas bessy, pisaliśmy w osobnym artykule: "Jak inwestować w czasie giełdowej paniki".
Emocji nie brakuje. Na forach czy w zwykłych rozmowach można usłyszeć skrajne komentarze: od "będzie największy kryzys od lat 30" czy "wszystko stoi, spółki zaraz zaczną upadać" do "jest tanio, warto kupować" czy "przestój będzie chwilowy, a w długim terminie wyniki odbiją". Jako że w poprzedniej ankiecie pytaliśmy o zasięg negatywnego scenariusza, teraz postanowiliśmy zbadać drugą stronę, a więc wiarę w odbicie. Stąd dzisiejsze pytanie: Czy WIG20 wróci w tym roku ponad 2000 punktów?
Warto pamiętać, że od 2000 pkt. (ostatni raz zanotowane 25 lutego 2020 roku) WIG20 spadł już o ponad 37 proc., choć za wszystkim kryje się matematyczna pułapka. By to odrobić, wzrosnąć musiałby bowiem aż o 60 proc. Czy jest to możliwe, biorąc pod uwagę "zamknięcie", jakie w związku z koronawirusem przeżywa Polska gospodarka? Czy zamknięcie potrwa dlużej, czy może szybko uporamy się z pandemią, a program wsparcia pomoże zneutralizować negatywne efekty? Zapraszamy do pozostawiania swoich opinii w komentarzach.
AT
