W niedzielnym wywiadzie telewizyjnym Ben Bernanke przyznał, że zwiększenie programu skupu obligacji skarbowych jest „zdecydowanie możliwe” i zasugerował, że dotychczasowe środki monetarnej stymulacji gospodarki mogą okazać się niewystarczające. To oznacza, że obecne kierownictwo Rezerwy Federalnej jest w stanie zwiększyć podaż pieniądza nawet o biliony dolarów, nie zważając na los dolara i ryzykując wybuch hiperinflacji w Stanach Zjednoczonych.
„Bernanke mówił o QE3 (quatitative easing – czyli ilościowe poluzowanie polityki monetarnej – przyp. red) i to od razu wzmocniło popyt na bezpieczne aktywa” – skomentował Robin Bhar, analityk z banku Credit Agricole, cytowany przez Reutersa.
Swoje zrobił też postępujący kryzys fiskalny w Europie. Jeszcze oficjalnego wniosku o pomoc nie złożyła Portugalia, a już mówi się o konieczności udzielenia wsparcia Hiszpanii. Europejscy politycy wpadli w panikę i rozważają zwiększenie gwarancji kredytowych dla euro-bankrutów. Taki krok zaleca też Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który odpowiada za jedną trzecią uchwalonego w maju pakietu ratunkowego opiewającego na 750 mld euro.
Ryzyko poniesienia strat na „bezpiecznych” obligacjach Hiszpanii czy Włoch skłania inwestorów do kupowania złota, mimo że ceny kruszcu w Europie biją historyczne rekordy. Dziś rano w Londynie za uncjową sztabę płacono 1.062,32 euro, czyli minimalnie poniżej rekordu z początku miesiąca.
Mimo silnej aprecjacji dolara względem euro złoto zyskuje także w amerykańskiej walucie. W poniedziałek o godzinie 14:30 uncja żółtego metalu kosztowała 1.413,55 USD i była minimalnie droższa niż przed weekendem.
Na fali rosnącej popularności metali szlachetnej świetnie radzi srebro, którego notowania osiągnęły najwyższy poziom od 30 lat. Rano za uncję białego metalu zapłacono 29,90 dolarów, czyli o 2,3% więcej niż w piątek.
K.K.
Źródło:
