Przede wszystkim powielanie takiego słownictwa jest językiem 'propagandowym'. Na upartego Związek Firm Pożyczkowych z racji, że wszystkie firmy pożyczkowe w kraju są podmiotami prawnie akceptowanymi zwłaszcza po ostatniej ustawie mógły każdego kto używa słownictwa w stylu lichwiarze choćby 'pouczyć' o konsekwencjach.
Po drugie pamiętaj nikt nic nie wymyśla gdy nie ma inicjatorów (siły pchającej). Banki się konsolidują a firmy pożyczkowe przejmują rynek kredytów konsumpcyjnych (patrz. dane) stąd musisz sobie zdać sprawę z kim realnie musisz prowadzić 'dyskusję'
Dochodzimy do walki rynkowej o rynek kredytów konsumpcyjnych między bankami a firmami pożyczkowymi. Dotychczas mowa była o wypełnieniu luki ale z ostatnich statystyk wynika, ze kredytu konsumpcyjne bankom nie rosną no i masz bardzo szybko efekt zwrotny w postaci języka propagandy i populizmu.
Pewną odpowiedzą na takie ruchy jest skala (to jest kolejny argument za tym by zwiększać skalę)
10% Ziobry jest językiem populizmu (najzwyklej chce ugrać a banki pod taką retoryką chcą ukryć ograniczenie konkurencji) bo takich kryteriów nie spełniają nawet banki (zwłaszcza przy niskich kwotach) i niektóre obli korporacyjne a przecież one też są dostępne dla osób fizycznych.
Jednak trzeba tak budować skalę i biznes by w przyszłości mieścić się w granicach 30%.