Czy wszystkie rządy państw narodowych realizują ludobójczą agendę? Julian Rose Żadna szanująca się istota ludzka nie zaprzeczy, iż w dzisiejszych instytucjach politycznych odpowiedzialnych za administrowanie sprawami ludzi jest zaledwie maleńki procent jednostek, które uważają za swój priorytet odpowiedzialne troszczenie się o innych ludzi i naszą wspólną planetę. Wielu wciąż wierzy, że demokracja to najlepsze rozwiązanie dla rządów obywatelskich; ci sami ludzie utrzymują, że politycy wybrani w krajowych systemach wyborczych „służą narodowi”, gdyż jest to zawarowane w konstytucji. Członkom parlamentu powierzono odpowiedzialność za rozliczanie się przed swymi wyborcami. Jednak pomimo faktu, iż ogół społeczeństwa wciąż hołubi marzenie o świecie, w którym demokracja oznacza formę „rządów ludu, przez lud i dla ludu”, po bliższym przyjrzeniu się, rzeczywistość wygląda dokładnie odwrotnie. Owi zwodziciele i zwodzicielki, przed wyborami przedstawiający siebie jako świętych i zbawców swoich społeczności, przeobrażają się w wyrachowane pasożyty, gdy tylko zostaną wybrani na publiczne stanowisko. I cóż z tym robi elektorat? Część uznaje, że „w tym skorumpowanym świecie” taki stan rzeczy jest w pewnym sensie nie do uniknięcia. Inni wyrażają niezadowolenie i głośno deklarują, że w następnych wyborach zagłosują na opozycję (... by osiągnąć dokładnie ten sam rezultat). Jeszcze inni usiłują całkiem ignorować rzeczywistość, cynicznie zarzekając się, że w przyszłości nie będą w ogóle głosować. Bardzo nieliczna mniejszość domaga się rozliczenia wybranych przez siebie przedstawicieli i dotrzymania przez nich obietnic politycznych składanych przed wyborami. Determinacja ta niekoniecznie daje pożądane efekty, ale przynajmniej jest godną postawą. W rezultacie tego wszystkiego parlamentarzyści, senatorowie i kongresmeni - każdy z nich skupiony jest przede wszystkim na odniesieniu sukcesu we własnej karierze politycznej a więc natychmiast podporządkowują się programowi swojej partii. A jest nim z góry wyznaczona agenda, oparta na żądaniach sponsorujących ją korporacyjnych miliarderów, których hojność w finansowaniu uzależniona jest od pewności, że udzielone wsparcie zostanie odpowiednio odpłacone. Rozumiecie, tak działa demokracja. Ktoś, od kogo oczekiwaliście walczenia o interesy elektoratu na poziomie lokalnym i regionalnym, okazuje się być zwykłą marionetką w rękach tych z wyższych szczebli politycznej drabiny. Świeżo upieczeni parlamentarzyści, o ile tego jeszcze nie wiedzieli, wkrótce pojmują, że jedynym sposobem utrzymania swoich perspektyw w polityce jest przestrzeganie agendy partyjnej i nieodstępowanie nigdy od wyznaczonej linii. W Wielkiej Brytanii wszelkie próby odstąpienia od linii partyjnej napotykają groźbę napiętnowania i zmuszenia siłą do podporządkowania się woli liderów, albo usunięcia z partii. Gdy już sobie uświadamiamy, jak zawężone i zafiksowane jest w istocie pole widzenia naszych systemów partyjno-politycznych, możemy skierować uwagę na agendę samego jądra globalnego rządu cieni, wokół którego wszystko się kręci. Ci, co nie są w pełni świadomi motywacji tej niewielkiej lecz potężnej kabały, która woli pozostawać w cieniu, doznają głębokiego wstrząsu, gdy dociera do nich, że wszystko, co odgrywa się na ich oczach pod dominującym wpływem globalizacji, stanowi ukryty motyw i farsę skrywającą coś znacznie bardziej złowieszczego, usuniętego z widoku, a więc i z umysłów olbrzymiej większości obywateli świata, włącznie z większością wybranych przez nich polityków. Nie muszę szczegółowo tłumaczyć, co media głównego nurtu nazywają „fałszywymi wiadomościami” i „teoriami spiskowymi”. Czytający ten artykuł doskonale widzą coraz bardziej desperackie próby kabalistycznego rządu cieni – a w konsekwencji także i kontrolowanych przezeń rządów narodowych, by zdyskredytować, lub w ostrych przypadkach całkiem pozbyć się ludzi walczących o prawdę i zdecydowanych ją głosić. Kto nie jest dogłębnie wstrząśnięty tym, co się dzieje w Gazie od 7 października, z pewnością nie rozumie znaczenia haniebnej porażki państw narodowych i przedstawicieli ich rządów w kwestii wyjścia poza własny bezpieczny kokon polityczny i udzielenia pomocy krajowi, w którym tysiącami systematycznie i brutalnie mordowani są zupełnie bezbronni obywatele, na oczach wszystkich wpatrzonych w ekran na ścianie pokoju lub monitor na biurku. Kabale chodzi wyłącznie o „nieinterwencję”, bowiem ta mroczna sekta jest siłą stojącą za tym koszmarem i ma swój ciemny, pasożytniczy interes w wykorzystywaniu jego konsekwencji. Niemożność lub odmowa ze strony narodów i ich czołowych rzeczników, by zająć międzynarodowe, skoordynowane, humanitarne stanowisko wobec tego holokaustu, ujawnia nieprzerwaną reakcję łańcuchową. Jej początku można się doszukać u wspomnianego wcześniej parlamentarzysty, który skapitulował i poddał się woli marionetkowych liderów, żeby nie narazić na szwank własnej kariery. Tutaj zaczyna się staczanie w niewolnictwo i kończy się prawdziwe manifestowanie ludzkiej wolności. Wrodzone dążenie rozumnego, moralnego człowieka, aby bronić prawdy i sprawiedliwości, rugowane jest przez narcystyczne pragnienie zaspokajania potrzeb nienasyconych ego. Zestawmy to teraz z kultową ambicją u szczytu piramidy, by wprowadzić w czyn marzenie o wyimaginowanej linii krwi króla-boga i uzyskaniu władzy absolutnej poprzez absolutne posiadanie, i mamy brakujące ogniwo łańcucha. Deklaracja Klausa Schwaba „Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy” ujawnia program, w ramach którego nasze domy i majątek mają być skonfiskowane na rzecz reżimu totalitarnego, uważającego się za jedyną władzę zdolną do zjednoczenia całej planety w realizowaniu celów „zrównoważonego rozwoju” – Wielkiego Resetu i Nowego Zielonego Ładu. Doprawdy ironią jest wybór terminu „zrównoważony rozwój” na określenie przejęcia świata przez niewielką klikę psychopatów z manią wielkości, posługujących się kłamstwem o globalnym ociepleniu w formie „Zero Net 2050”, aby uwiarygodnić siłowe przechwycenie globalnej władzy. Było wszakże wiadomo z dużym wyprzedzeniem, że ta sztuczka z pewnością się uda, jako że już od dziesięcioleci – jeśli nie od wieków - z powodzeniem praktykowano mniej ambitne wersje w postaci modelu „problem – reakcja - rozwiązanie”. Stwórz kryzys, wywołaj reakcję i zaproponuj rozwiązanie problemu, który sam stworzyłeś. Ile fałszywych flag zainicjowanych przez kabałę przeprowadzono tylko w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat, aby przyspieszyć wcześniej zaplanowany rezultat? Tacy jak Schwab, Gates, Soros, Rockefeller i Rothschild to twarze na afiszu tego programu kontroli. Podobnie jak globalne instytucje typu ONZ, Światowego Forum Ekonomicznego, WHO i Unii Europejskiej. Dalej są bankierzy, jak Goldman Sachs, JP Morgan i Layman Brothers, powiązani z tajnymi stowarzyszeniami w rodzaju Grupy Bilderberg, Komisji Trójstronnej, Klubu Rzymskiego i Chatham House. Również widoczne i szczycące się miażdżącą potęgą finansową są firmy zarządzające aktywami takie jak Black Rock, Vanguard i UBS. Nie wspominając o takich gigantach jak wojskowe projekty przemysłowe czy Dolina Krzemowa. Wszystkie one, a naturalnie także i liczne inne, stanowią materialne uzewnętrznienie wewnętrznego przymusu dominacji, a w jego efekcie stłumienie naturalnego porządku, wyrażanego przez ekologię, rodzinę, wspólnotę, kreatywność, różnorodność i duchowość. W odpowiedzi na ten konglomerat agresywnych pasożytów globalistycznych, parlamenty państw narodowych odgrywają pozory rządów demokratycznych i „właściwego zarządzania” krajowymi zasobami. Czy mają jakiś program odrębny od globalistycznego spisku? Czy bronią deklarowanej przez siebie „demokratycznej” wiary w sprawiedliwość, honor i podstawowe prawa człowieka? Czy walczą o ochronę nienaruszalnej własności, prywatności i godności ludzkiej? Czy bronią praw swoich wyborców do bezpośredniego dostępu do niedrogiej, nieskażonej żywności, wolnej od toksyn i genetycznych deformacji zaprojektowanych w laboratoriach? Czy zasiadający w tych parlamentach świecą dobrym przykładem w swoim własnym prywatnym życiu? Poza nielicznymi jednostkami, które zdecydowanie trzymają się swoich zasad i wypełniają swoje urzędowe obowiązki, tak naprawdę nic nie odróżnia postawy i zachowania członków rządów od tych stojących na czele globalistycznego gwałtu czynionego na należącej do ludzkości bazie zasobów planety oraz wszelkich formach życia od niej zależnych. Ostatecznie więc i oni są sprawcami destrukcji, pokornie i pasywnie biorąc w niej współudział przez swój brak sprzeciwu wobec niszczenia wszystkich tych, którzy stawiają opór życiu w niewolnictwie. Więc czym są naprawdę obecne rządy? Są to instytucje tchórzliwie udające, iż debatują nad zaletami i wadami przyjęcia tego, co w rzeczywistości jest z góry narzuconą tajną agendą, służącą realizacji Wielkiego Resetu i Nowego Porządku Świata, który ma być zarządzany przez robotyczną technokrację w formie scentralizowanej sztucznej inteligencji. Działając ręka w rękę z mistrzami zbiorowej hipnozy z przemysłu telekomunikacyjnego, lansują zniewolenie przez kabałę jako prawidłowe funkcjonowanie społeczeństwa. Na całym świecie, z małymi wyjątkami, postępowanie rządów w kwestii kowida oznaczało kolektywną zgodę na udział w ludobójstwie. Zatem czy powinno nas dziwić, że te same rządy kryją się za zasłoną zmowy i odmawiają podjęcia jakichkolwiek działań, aby nie dopuścić do popełnienia masowego ludobójstwa w Gazie? My, ludzie, mamy przed sobą nadzwyczajne zadanie odzyskania kontroli nad naszym własnym losem, a wreszcie nad losem naszej planety. Nie powinniśmy już mieć żadnych złudzeń co do roli instytucji politycznych. To niebezpieczna szopka, mroczny teatr hipokryzji, którego próżniackie gierki pod pozorem demokracji prowadzą w szybkim tempie do samobójczego upadku. Z całą pewnością nie jest naszym obowiązkiem ich ratowanie. Zamiast tego, winniśmy przyjąć odważną, zdrową i inspirującą postawę, wyrażającą najlepsze cechy rasy ludzkiej, po to by przełamać dystopijny matrix i nadać prawdziwy sens obranym kierunkom i celom. Takim, które pomogą nam wznieść się ponad i ostatecznie pokonać demoniczne siły, bezwstydnie zmierzające do pogrążenia nas w kompletnym ubóstwie.