Odeszlam z firmy zaraz po ogloszeniu upadlosci likwidacyjnej. Rzadko widywalam szefa bo ciagle jezdzil po Polsce. Kiedys bylo 6 czlonkow zarzadu, jakub zostal sam i robil za 6. Co by nie mowic, pensje zawsze dostawalismy na czas mimo ze egzekucje szalaly od kiedy byla upadlosc.