Nic nie kombinują. Wpisują się w tendencje światowe, które bazują na modach i zakłamaniu.
Bo jak inaczej opisać podtytuł tego artykułu :
"Zielone zdrowe lokomotywy"
Skoro taka lokomotywa musi mieć kilka ton metali ciężkich jako baterię i jeszcze więcej syfu w postaci elektrolitu ciekłego lub stałego.
Owszem, nie emituje spalin, ale tony odpadów a wcześniej setki ton skała by pozyskać metale ziem rzadkich ... takie to "zdrowie"
Sorry to tylko przeniesienie miejsca wytwarzania odpadów i innych zanieczyszczeń. W naszych czystych miastach nie kopcą, czujemy się "eko", postępowi odpowiedzialni.
W ramach tej samej poprawności zapominamy że masa emisji powstała wcześniej i pozostanie wraz z potrzebą zagospodarownia tych niebezpiecznych odpadów. A ich wyprodukowanie i unieszkodliwienie to też nakład energii.
Dlatego "zdrowe lokomotywy" to raczej lokomotywy wodorowe z wodoru produkowanego z atomu lub wprost lokomotywy elektryczne wykorzystujące energię elektryczną z wody i atomu. Owszem jest odpad nuklearny ale w ilości symbolicznej w porównaniu z innymi technologiami. Odpad z napędu wodorowego to... woda. Tylko Newag miał rację ze nie wszedł w lokomotywę wodorową. Za mało stacji ładowania wodorem a lokomotywa 4 x droższa od Dragona.
Tak uważam.