Oj panowie! Napiszę czysto teoretycznie: przykładowo, ktoś pożycza ( powiadam teoretycznie) np.mający dostęp do akcji ABC będących w posiadaniu powiedzmy MCI i nie tylko - sprzedaje i następnie odkupuje, nawet po kilku chwilach, taniej, to jak myślicie .....dopłaca. Podejrzewam, że rozumiecie, iż po obu stronach: kupi - sprzeda stoją w zasadzie te same podmioty. Akcji praktycznie nie ubywa, a różnice kursowe są przez cwaniaków przechwytywane, jeśli nie do kieszeni, to do zasilenia konta np. firmowego. Zapytam retorycznie; jak myślicie, kto stoi po stronie kupna, czasami nawet wiele tys. akcji? DROBNICA? Nie, bo się boi! To podmioty, które wcześniej sprzedały drożej i dalej stoją na "S". Krótko mówiąc: można się bawic?