… że nas oszukano. Inwestujemy w akcje pomimo świadomości, że to nic innego jak targowisko chciwości i próżności. Przecież to jasne, że posiadanie kilku sztuk papierów nic nie znaczącej firmy nic nikomu nie da. To jak cygaro dla ubogich (szczególnie w wydaniu tej spółki). Cóż można na tym zarobić ale nie dlatego, że jesteśmy właścicielem papierka z nazwą spółki ale dlatego, że znajdzie się kolejny nierozgarnięty, który od nas kupi.
Wiadomo przecież, że o podbitkę łatwiej gdy na górze trwa wojna. Gdy jest kilku dużych właścicieli z ambicjami i z porównywalnym udziałem w spółce.
Litwini gdy już zapłacą i dostaną pakiet kontrolny (nową emisję akcji) to nic nam nie będą winni. Ani nam, ani prezesom. Będą panami na zamku. Myślicie, że będą chcieli jeszcze dzielić się wypracowanym przez nich zyskiem? Nawet jeżeli pojawi się zysk (prawdziwy lub sztuczny – bez znaczenia) to będzie on miał znaczenie tylko spekulacyjne. Zapomnijcie o dywidendzie …, a prezesi już przebierają nóżkami aby wykorzystać szansę żeby pozbyć się makulatury ubierając po raz ostatni dzieciaki.