WIG 20 zmierza w kierunku południowym, a spadki staną się bardziej intensywne niż dotychczas, powtórzy się czarny czwartek, a większość straci pieniądze. W 1929 roku większość też była święcie przekonana o wzrostach. Wiele artykułów prasowych pisanych jest na zamówienie grubasów, dlatego lepiej je ignorować, co najwyżej wykorzystać wywołany przez nie optymizm mas do sprzedania im akcji, które laikom wydają się tanie, a są de facto rozgrzane do czerwoności. Zajmowanie obecnie długich pozycji, nawet intraday, to narażanie własnego portfela na potężne straty; w każdej chwili może dojść do gigantycznego tąpnięcia, przed którym nikt nie zdoła uciec. Podobnie wygląda sytuacja z kupowaniem akcji, nawet na kilka godzin. W każdej chwili może dojść do załamania, które jest już przesądzone, ale dokładnie nie można określić jeszcze jego nadejścia co do godziny na osi czasu. Podawane dane z USA mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Najpierw karmi się lud podkładem o tym, że jest bardzo źle, co jest prawdą, a potem na potrzeby chwilowego odbicia podaje się "lepsze" dane. Wszelkie tego typu zabiegi socjotechniczne mają na celu ubranie w akcje osób nie mających pojęcia o giełdzie, kierujących się emocjami, a nie strategią.
Optymizmu nie wystarczy na długo, paliwo szybko się wypali, a rakieta za chwilę grzmotnie z wielkim hukiem w przepaść. Cieszyć może obecna postawa wielu osób wierzących w rychłe odbicie, to przeważnie klienci funduszy wyglądający Mikołaja :-) Dzięki nim indeksy jeszcze nie spadają, a inwestorzy mogą zajmować krótkie pozycje na wysokich poziomach, dokładać shortów na lokalnych wzniesieniach. Gdyby ta masa myślała tak jak my, to już dawno by sprzedała albo uciekałaby z giełdy w najbliższych dniach, a tak będzie czekać, pełniąc na rynku rolę filarów, które jeszcze z kilka dni podtrzymają indeksy, a potem... nadejdą gigantyczne spadki na miarę 1929 roku. Marzyciele spełniają pozytywną rolę, po krachu pójdą z okruchami na lokaty do banków. Teraz jeszcze marzą. Wystarczy, że błyśnie zielony kolor - a, mieliśmy rację, to plan pomocowy :-) Tak się pocieszają, działają kolektywnie i dlatego stracą.