Na składach węgla ruch jest już zdecydowanie większy niż miesiąc, półtora miesiąca temu. Ludzie rozglądają się za surowcem na najbliższy sezon grzewczy.
- Ceny węgla opałowego już raczej niższe nie będą, jeżeli już, to należy się spodziewać ich marszu w górę.
- Zachodzi pytanie, jak będzie się kształtowała podaż węgla grubego, ponieważ kurczące się krajowe wydobycie oznacza również mniej węgli grubych.
W to miejsce może wchodzić surowiec z importu
- Węgiel nadal jest relatywnie tanim paliwem - zaznacza w rozmowie z WNP szef firmy z Małopolski handlującej węglem.
- Ceny kształtują się w przedziale 1200-1700 zł za tonę brutto, z tendencją wzrostową - wskazuje nasz rozmówca.Kurczące się krajowe wydobycie oznacza również mniej węgli grubych
Szacuje się, że w Polsce około 3,5 mln gospodarstw domowych
korzysta z węgla opałowego. Zachodzi tu pytanie, jak będzie się kształtowała podaż węgla grubego, ponieważ kurczące się krajowe wydobycie oznacza również mniej węgli grubych.
W to miejsce może wchodzić import surowca.
Przede wszystkim z Kolumbii i Kazachstanu. Tyle że w Polsce mamy zapasy miałów energetycznych zużywanych przez elektroenergetykę. A import wiąże się z koniecznością przesiania węgla. Oprócz węgla grubego pozostaje miał, którego na polskim rynku nie brakuje.
Zatem importerzy muszą oferować węgiel opałowy po takiej cenie, aby mogli wyjść na swoje.
Trudno się więc spodziewać spadku cen węgla opałowego. Raczej jego ceny będą na fali wznoszącej.
- Zdolności produkcyjne będą wynikiem możliwości sprzedaży wydobytego węgla. Moglibyśmy wydobyć ponad 16 mln ton, jednak takiej ilości surowca nie ulokujemy na rynku -
mówił w wywiadzie dla WNP Łukasz Deja, prezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej.