Obserwuję trochę różne fora forexowe i mam wrażenie, że albo:
ludzie grają na demo
tracą pieniądze realne
jak ktoś zarobi, to brokerzy i tak nie chcą wypłacić pieniędzy
sporo jest też chyba kryptoreklamy - czyli płatnych naganiaczy, którzy pod przykrywką forowicza-gracza piszą jak to zarobili, wklejają wykresy i tak dalej. Wszak reklama dźwignią handlu, a zwłaszcza reklama szeptana i ukryta
Mam kilka pytań w związku z tym:
Czy udało się komuś z was wypłacić realne pieniądze z forexu w momencie gdy byliście na plusie?
Czy udało się komuś wypłacić więcej pieniędzy niż wynosił wkład?
Czy udało się komuś z was zarobić np milion złotych z wkładu np 100.000zł lub z wkładu 1.000zł zarobić 10.000zł?
Od lat w necie, tv przecież słyszy się, że właściwie nawet jak ktoś zarobi, to broker i tak nie wypłaca pieniędzy, bo kasuje zysk spreadem, rekwotowaniem czy po prostu tłumaczy, że nie było go na rynku w tym czasie...
Jakie są wasze doświadczenia? Jesteście w ostatecznym rozrachunku na plusie czy minusie?
Mi się udało w ciągu 5 lat z 10.000 zrobić 100.000, a potem w ciągu kolejnych pięciu lat ze 100.000 zrobić 500.000. oczywiście z biegiem czasu coraz mniej relatywnie (nie nominalnie) ryzykowałem. I to wcale nie znaczy, że w kolejnych latach mogę wszystkiego nie stracić, jeśli będę grał dalej. To zawsze jest hazard, nie ma żadnej gwarancji skuteczności jakiejś strategii. Tym nie mniej pokazuje to, że jest to możliwe, przynajmniej chwilowo, tymczasowo. Grałem na kontraktach terminowych FW20 na GPW. Oczywiście żadnych problemów z wypłatami, czy płynnością handlu (oczywiście mówię o domu maklerskim, a nie o płynności samego rynku, który choć całkowicie scentralizowany i regulowany, może "wyprawiać" to co mu się żywnie podoba). Kusiło mnie żeby zagrać na forex, ale nie do końca rozumiem nawet sprawy techniczne. Przykładowo, na GPW zdarzało mi się trzymać otwartą pozycję przez 6-7 miesięcy (oczywiście z rolowaniem, którego koszt jest w praktyce marginalny). O ile dobrze rozumiem, na foreksie byłoby to albo niemożliwe, albo nieopłacalne. Po drugie wszystkie te "kanty", o których piszesz i o których inni piszą, odstraszają.