„Zgodnie z wytycznymi władz politycznych, po serii znaczących ataków w odpowiedzi na naruszenia ze strony Hamasu, Siły Obronne Izraela rozpoczęły ponowne egzekwowanie zawieszenia broni, zgodnie z zapisami porozumienia” - przekazano w wydanym wieczorem komunikacie armii.
Podkreślono, że wojsko będzie nadal przestrzegać rozejmu, reagują stanowczo na jego łamanie.
Izraelska armia poinformowała, że została zaatakowana w niedzielę rano w okolicach miasta Rafah na południu Strefy Gazy przez „terrorystów” i odpowiedziała ogniem. W ostrzale zginęło dwóch żołnierzy, a trzech zostało rannych.
W późniejszych komunikatach rządu i wojska przypisano atak Hamasowi, oskarżając go o naruszenie obowiązującego od 10 października rozejmu. Hamas odrzuca te zarzuty, nie przyznaje się do ataku i twierdzi, że przestrzega zawieszenia broni.
Izraelskie siły zbrojne przeprowadziły co najmniej dwie fale nalotów, deklarując, że są wymierzone w cele Hamasu. Kontrolowana przez Hamas obrona cywilna Strefy Gazy poinformowała, że w izraelskich uderzeniach zginęło 45 osób.
Po początkowych doniesieniach, że Izrael ma na czas nieokreślony wstrzymać pomoc, agencja Reutera podała za źródłami, że transporty humanitarne zostaną wznowione w poniedziałek, na skutek nacisków ze strony USA.
Były to najpoważniejsze starcia od czasu zawarcia przygotowanego przez USA rozejmu.
Trump: Zawieszenie broni w Gazie nadal obowiązuje
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział w niedzielę, że mimo wymiany ognia między Izraelem i Hamasem zawieszenie broni nadal obowiązuje. Trump przyznał jednak, że Hamas jest dość „niesforny”.
Trump skomentował tak niedzielne starcia między Hamasem i Izraelem, które rozpoczęły się w Rafah przy granicy z Egiptem.
Będziemy musieli zobaczyć, co się dzieje. Chcemy zapewnić, że z Hamasem pójdzie bardzo pokojowo. Jak wiecie, byli dość niesforni. Trochę tam strzelali i myślimy, że może kierownictwo nie jest w to zaangażowane, że może mają wewnątrz jakichś buntowników - mówił Trump.
Zapewniał jednak, że „wszystko zostanie porządnie załatwione”, a zawieszenie broni się utrzymuje.
Trump odmówił przy tym oceny, czy izraelska odpowiedź na atak Hamasu była uzasadniona, dodając, że poddawane jest to analizie.
Media: USA naciskały na Izrael, by reakcja na atak Hamasu była powściągliwa
Izrael z wyprzedzeniem poinformował USA o tym, że zaatakuje Hamas w reakcji na ostrzał żołnierzy w Strefie Gazy - napisał w niedzielę portal Axios. Serwis dodał za anonimowym amerykańskim urzędnikiem, że USA naciskały na Izrael, by reakcja była „proporcjonalna, ale powściągliwa”.
Doradcy prezydenta USA Donalda Trumpa, Steve Witkoff i Jared Kushner, rozmawiali telefonicznie z izraelskim ministrem ds. strategicznych Ronem Dermerem, by koordynować reakcję na starcia na południu Strefy Gazy - przekazał Axios.
Według serwisu, amerykańscy urzędnicy powiedzieli Izraelczykom, że nie należy dążyć do wznowienia wojny, ale izolować Hamas i pracować nad stworzeniem alternatywnego ośrodka, który zastąpiłby go w Strefie Gazy.
— Nikt nie chce powrotu do wojny na pełną skalę. Izraelczycy chcą pokazać Hamasowi, że musi się liczyć z konsekwencjami, ale nie chcą też rujnować porozumienia pokojowego — powiedział cytowany przez Axios amerykański urzędnik.
Tygodniowy rozejm. Ponowne starcia w Strefie Gazy
Izraelska armia poinformowała, że została zaatakowana w niedzielę rano w okolicach miasta Rafah na południu Strefy Gazy przez „terrorystów” i odpowiedziała ogniem. Władze izraelskie obwiniają o ataki Hamas, który zaprzecza by brał w nich udział. To najpoważniejsze starcia od czasu wprowadzenia ponad tydzień temu rozejmu.
Przedstawiciel izraelskiej armii powiedział prasie, że rano w rejonie Rafah doszło do co najmniej trzech incydentów, w czasie których bojownicy Hamasu strzelali do żołnierzy znajdujących się po izraelskiej stronie przyjętej w rozejmie linii rozgraniczenia.
Wojsko i izraelski rząd uznały ostrzał za naruszenie zawieszenia broni przez Hamas.
W ostrzale zginęło dwóch izraelskich żołnierzy - przekazała armia. Wcześniej informowano, że wojska zostały ostrzelane granatnikami przeciwpancernymi i ogniem snajperskim.
Dodano, że natychmiast po atakach przeprowadzono naloty i ostrzał artyleryjski, by „zlikwidować zagrożenie”. W trakcie uderzeń zniszczono kilka tuneli i budynków, wykorzystywanych przez terrorystów - zaznaczyło wojsko.
Po południu armia poinformowała o kolejnej fali nalotów na cele Hamasu na południu Strefy Gazy.
Wcześniej media palestyńskie przekazały, że lotnictwo przeprowadziło też uderzenia na środkową i północną część Strefy Gazy. Zginęło co najmniej siedem osób, jest też wielu rannych - podała stacja Al-Dżazira.
Zbrojne skrzydło palestyńskiego Hamasu, Brygady Al-Kasama, ogłosiło, że nie ma nic wspólnego ze starciami w Rafah i nie wie o nich, ponieważ już dawno utraciło kontakt z działającymi tam bojownikami. Dodano, że grupa jest w pełni zaangażowana w przestrzeganie rozejmu, w tym zawieszenia broni.
Wysoki rangą przedstawiciel Hamasu, Izzat al-Riszek wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że jego grupa nadal przestrzega rozejmu. Oskarżył też Izrael o łamanie porozumienia i szukanie pretekstu do utrzymania okupacji.
Media izraelskie podały, że rząd nakazał armii wstrzymanie do odwołania dostaw pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Zwiększenie napływu dostaw było elementem zawieszenia broni.
Izrael z wyprzedzeniem poinformował USA o tym, że zaatakuje Hamas w reakcji na ostrzał żołnierzy - napisał portal Axios. Serwis dodał za anonimowym amerykańskim urzędnikiem, że USA wezwały Izrael do „proporcjonalnej, ale powściągliwej” reakcji.
To najpoważniejsze starcia od czasu wprowadzenia 10 października rozejmu. Zgodnie z umową wojska izraelskie wycofały się na tzw. żółtą linię i kontrolują obecnie około połowy terytorium Strefy Gazy.
Strona palestyńska niemal codziennie informowała jednak o śmiertelnych atakach. Według kontrolowanego przez Hamas ministerstwa zdrowia do niedzieli zginęło 35 Palestyńczyków. Armia odpowiadała, że osoby te zbliżały się do izraelskich pozycji i stanowiły zagrożenie.
Według części izraelskich mediów niedzielne ataki w Rafah należy łączyć z toczącymi się od zawarcia rozejmu starciami między Hamasem a innymi grupami zbrojnymi wewnątrz Strefy Gazy. Hamas poinformował, że zabił od tego czasu kilkudziesięciu członków „gangów” i „izraelskich kolaborantów”.
Podczas wojny niektóre struktury klanowe czy grupy zbrojne próbowały przejąć kontrolę nad częściami Strefy Gazy. Według mediów część z nich była wspierana przez Izrael.
W ramach pierwszej faza zawartego pod patronatem prezydenta USA Donalda Trumpa rozejmu przeprowadzono też wymianę 20 ostatnich pozostających przy życiu izraelskich zakładników na blisko 2000 palestyńskich więźniów.
Napięcia budzi sprawa oddania przez Hamas ciał zabitych zakładników. Grupa przekazała jak dotąd szczątki 12 z 28 porwanych. Władze Izraela oskarżają Hamas o celowe opóźnianie tego procesu. Hamas twierdzi, że chce zwrócić ciała, ale ma trudności techniczne z ich wydobyciem.
W niedzielę Hamas poinformował, że jest gotowy przekazać zwłoki kolejnego zabitego zakładnika, ostrzegł jednak, że nowe izraelskie ataki mogą utrudnić proces wydobywania szczątków.
W reakcji na niedzielne starcia w Rafah izraelscy politycy zarówno koalicji, jak i opozycji, wezwali rząd do twardej postawy wobec Hamasu, a niektórzy z nich nawoływali do wznowienia wojny.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak
adj/ ap/