To była bardzo ważna sesja na Wall Street. Dzień wcześniej S&P500 nie dał rady poprawić historycznego rekordu i pomimo wsparcia z Rezerwy Federalnej zaczął rysować coś na wzór zapowiadającej odwrócenie trendu formacji potrójnego szczytu. W czwartek ją jednak zanegował.
S&P500 wzrósł o 1,70% i zakończył dzień na najwyższym poziomie w historii – 5 713,64 punktów. Od początku roku benchmark ten poszedł w górę o blisko 20% po zwyżce o przeszło 24% w roku 2023. Łącznie przez poprzednie dwa lata S&P500 wzrósł już o 46,6%.
Ton czwartkowemu wybiciu nadawały akcje wielkich technologicznych monopoli. Akcje Nvidii poszły w górę o blisko 4%, Apple’a o 3,7%, Mety o 3,9%, a notowania Alphabetu i Microsoftu zwyżkowały po ok. 1,6%. Mocno trzymały się także nieco mniejsze spółki informatyczne i oraz producenci półprzewodników. Czyli wszyscy starzy ulubieńcy inwestorów z Wall Street. Dzięki nim Nasdaq Composite zyskał 2,51% i zakończył sesję na poziomie 18 013,98 pkt. Do lipcowego szczytu wszech czasów brakuje mu przeszło 3%.
Czwartkowego wybicia górą i ustanowienia nowego szczytu przez S&P500 zapewne by nie było, gdyby nie środowa decyzja Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. FOMC zgodnie z żądaniami rynku ściął stopę funduszy federalnych o 50 pb. Przewodniczący Jerome Powell zarzekał się przy tym, że wcale nie jest to „cięcie awaryjne” i że z gospodarką wszystko jest ok. Skoro tak, to po co tak ostro ciąć stopy? Więcej na ten temat można przeczytać w tekście zatytułowanym „Fed panikuje czy tylko „rekalibruje”?”
Oprócz technologicznych behemotów nieźle wypadły też spółki w USA uznawane za „małe”. Zrzeszający je indeks Russell2000 zyskał 2%, ale podobnie jak Nasdaq nowego szczytu nie ustanowił. W przypadku Russella wciąż niepobity jest rekord z listopada 2021. Za to po raz pierwszy w historii średnia przemysłowa Dow Jonesa sięgnęła 42 tysięcy punktów, w czwartek rosnąc o 1,26%.
Inwestorzy i analitycy oczekują, że do końca roku Fed obniży stopy procentowe o 50-75 punktów bazowych. W przyszłym roku cięcia mają sięgnąć przynajmniej 100 pb. Jeśli tak, to czeka nas bardzo gwałtowne poluzowanie polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych, których gospodarka według zapewnień przewodniczącego Powella radzi sobie całkiem dobrze. Projekcje FOMC zakładają, że w następnych dwóch latach amerykański PKB ma rosnąć w tempie 2% przy nieco tylko wyższej stopie bezrobocia i inflacji PCE grzecznie, ale powoli zmierzającej do 2-procenntowego celu.
Odnotujmy też, że giełdowym indeksom nie szkodziły publikowane w czwartek dane makro z USA. Cotygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych obniżyła się z 231 tys. do 219 tys. (oczekiwano stabilizacji na poziomie 231 tys.). Lokalny wskaźnik koniunktury z Filadelfii we wrześniu podniósł się do 1,7 pkt. względem -7 pkt. odnotowanych w sierpniu (oczekiwano -1 pkt.). Nieco mocniej od konsensusu spadła sprzedaż domów na rynku wtórnym, zaś indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board w sierpniu zanotował spadek o 0,2% mdm po spadku o 0,6% mdm w lipcu.
KK