"Wojna na Ukrainie i wynikający z tego napływ uchodźców będzie mieć pozytywny wpływ na przychody spółek handlu FMCG, i to już od samego początku. Nie wiemy jak sytuacja na Wschodzie się rozwinie, jak długo potrwa wojna, ale do Polski już przybyło ponad 1,8 mln uchodźców. Ciężko ocenić, jaka część z tych osób zostanie w naszym kraju, ale na ten moment mamy więcej konsumentów, to czasowe zwiększenie populacji o 5 procent" - powiedział PAP Biznes Łukasz Wachełko, analityk Wood&Company.
"Ukraińcy, którzy do nas przybyli po wybuchu wojny mogą nie kupować od razu np. nowych ubrań, ale potrzebują jedzenia, niezależnie od tego, czy kupią go sami, czy dostaną, a widać, że Polacy ruszyli do sklepów, by zrobić zakupy dla gości. Myślę, że wpływ na wolumeny sprzedaży będzie duży. Według mnie sprzedaż LFL będzie więc wyższa, także wolumenowo. To daje przestrzeń dla detalistów do uzyskania korzyści skali, czy bonusów wolumenowych od dostawców" - dodał analityk Wood&Co.
Jeronimo Martins, właściciel sklepów Biedronka, informował na ostatniej konferencji, że obserwuje wzrost sprzedaży w niektórych kategoriach np. środków higieny, co wiąże z pomocą udzielaną uchodźcom.
"Polacy kupują te produkty, przyjmując uchodźców lub w celu wysłania na Ukrainę przez organizacje pomocowe. Ponadto, większa liczba konsumentów w związku z napływem uchodźców powinna wspierać sprzedaż" - powiedział PAP Biznes Adrian Górniak, analityk Ipopema Securities.
Portal Wiadomości Handlowe podawał kilka dni temu, powołując się na dane Nielsena, że dynamika obrotów sklepów należących do grupy ponad 30 wiodących sieci detalicznych w Polsce w dziewiątym tygodniu 2022 roku (w dniach 28 lutego – 6 marca) odnotowała 17-proc. wzrost w porównaniu do analogicznego tygodnia roku poprzedniego. Największe przyspieszenie i wzrost obrotów odnotowały kategorie higieny osobistej oraz jedzenia dla dzieci.
Jak wskazał Łukasz Wachełko, uchodźcy napływają głównie do ośrodków miejskich i bardziej na wschód kraju, więc w pierwszym rzędzie zyskać powinna Biedronka, bo ona jest tam mocniej obecna niż Dino.
Wojna na Ukrainie przyspieszy inflację
Adrian Górniak z Ipopemy zauważył, że spółki handlu FMCG i producenci żywności już w ubiegłym roku wskazywali na inflację kosztów, a teraz ona jest jeszcze wyższa.
"Wojna na Ukrainie będzie miała zapewne negatywny dla producentów wpływ na ceny surowców. Ukraina i Rosja są znaczącymi eksporterami surowców rolnych, więc ograniczenie podaży przełoży się na wzrost cen. To już widać w notowaniach. Będzie więc większa niż do tej pory presja na podniesienie cen ze strony producentów żywności na hurtowników, czy na sieci handlowe" - powiedział Adrian Górniak.
"Pytanie, co uda się spółkom wynegocjować i ile z tego wzrostu cen wezmą na siebie, a ile uda się im przełożyć na klienta oraz jak konsument na to zareaguje" - dodał analityk Ipopemy.
Z najnowszego konsensusu opracowanego przez PAP Biznes wynika, że prognozy średniorocznej inflacji CPI w Polsce w 2022 r. wzrosły w ciągu miesiąca o 2,3 pkt. proc. do 9,5 proc.
Z danych GUS wynika, że w lutym ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły rdr o 8,5 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadły o 0,3 proc. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły w tym okresie o 7,6 proc. rdr, a mdm spadły o 1 proc. Dane o inflacji za luty i styczeń nie uwzględniają jednak skutków rosyjskiej agresji na Ukrainę. Według analityków wskaźnik CPI w najbliższych miesiącach będzie systematycznie przekraczać 10 proc.
"Nie demonizowałbym inflacji. Wysoka inflacja, ale w ryzach, jest pozytywna dla branży handlu FMCG, dla jej sprzedaży porównywalnej i kapitału obrotowego" - ocenił Łukasz Wachełko z Wood&Co.
"Problem byłby, gdyby inflacja wymknęła się spod kontroli i spowodowała administracyjne ruchy, np. kontrole cen. Na rynku tureckim mechanizmy kontroli cen funkcjonowały i uderzenie w marżę detalistów było wtedy stosunkowo nieduże, w granicach 50-75bps. Gdy inflacja konsumencka przekroczyła w Turcji 40 proc. w czwartym kwartale 2021 r., spółki handlujące żywnością poradziły sobie całkiem dobrze. Inflacja pozwoliła raczej rosnąć sprzedaży porównywalnej niż uderzyła mocno w rentowność" - dodał analityk Wood&Co.
Jego zdaniem problemem może być ewentualne przerwanie łańcucha dostaw z powodu wojny, ale nie wydaje się, by na ten moment było to wysoce prawdopodobne.
"Dostawy mogą być jednak teraz utrudnione, dostęp do części produktów może być gorszy. Skoro jednak łańcuchy dostaw wytrzymały w okresie pandemii, to teraz powinny być mocniejsze i dać radę. Nie widziałbym tu ryzyka, choć zamknięcie się Ukrainy zmieniło sytuację rynkową. Ceny podstawowych produktów rolno-spożywczych: zbóż, mięsa będą rosły z powodu ich mniejszej dostępności" - powiedział Wachełko.
Zdaniem analityka wzrosty cen producenckich przełożone będą na klienta końcowego.
"Detaliści mogą próbować opóźniać ten efekt, trochę to amortyzować, brać na siebie lub dostawców, ale nie da się dwucyfrowej inflacji nie przełożyć na klienta" - powiedział Łukasz Wachełko.
Jak wskazał Adrian Górniak z Ipopemy, z powodu wysokiej inflacji solidne powinny być więc w tym roku dynamiki sprzedaży porównywalnej (LFL) w sieciach handlowych.
"Modelowo im wyższa inflacja, tym wyższy LFL, ale pytanie, czy konsument nie zacznie jednak oszczędzać, czy ograniczy konsumpcję i w jakim stopniu dotknie to produktów żywnościowych. Wydaje się, że w pierwszej kolejności cięcia wydatków dotkną gastronomii, czy zakupów odzieży" - powiedział analityk Ipopema Securities.
Przedstawiciele Jeronimo Martins wskazywali ostatnio, że z powodu wysokiej inflacji widać, że część klientów przesuwa się w stronę tańszych produktów.
"Przy dużej inflacji w każdej kategorii klient może być jeszcze bardziej niż dotąd wrażliwy na cenę i może szukać tańszych zamienników produktów. Ciężko obecnie określić, czy to się odbije na sprzedaży porównywalnej. Być może z niektórych grup produktowych klienci zrezygnują, ale podstawowe produkty spożywcze to ok. 70-80 proc. koszyka zakupowego" - powiedział Adrian Górniak.
Łukasz Wachełko z Wood&Co też ocenia, że w związku ze zbliżającym się spowolnieniem gospodarczym konsument może zmienić zwyczaje zakupowe i wrócić do tańszych, bardziej podstawowych produktów.
"Zyskać na tym powinna Biedronka, pewnie też Dino. Prawdopodobnie mniej zyskać mogą sklepy Eurocashu, choć po wynikach czwartego kwartału widać, że polski konsument wrócił do normalności po Covid" - powiedział Wachełko.
Utrzymanie marż rdr może być wyzwaniem
W ocenie analityków marże spółek handlowych w tym roku nie powinny mocno ucierpieć, choć utrzymanie marży EBITDA na poziomach z ubiegłego roku może być wyzwaniem.
"Utrzymanie marży EBITDA na poziomie ubiegłorocznym może być wyzwaniem dla spółek handlowych, biorąc pod uwagę obecną sytuację" - powiedział Adrian Górniak z Ipopemy.
Jak zauważył Górniak, Jeronimo Martins zasugerowało, że inwestycja w ceny może się odbijać na rentowności. Z kolei Dino Polska zapowiedziało, że celem jest utrzymanie marży brutto na sprzedaży, ale będzie to pośrednio zależało od działań Biedronki, największego gracza na rynku.
"Biedronka zapowiedziała, że będzie inwestować w ceny, ale mówi o tym od dawna. To DNA dyskontu - trzymanie niskich cen, dbanie o konkurencyjność. Nie dziwią więc takie zapowiedzi. Dino podtrzymało, że tak jak większość rynku, będzie patrzeć na to co robi Biedronka" - powiedział Łukasz Wachełko.
"Na teraz oczekiwałbym, że w tym roku marże spółek będą w przedziale +zero minus+, spodziewam się niewielkiego pogorszenia rentowności, o 20-50 bps" - dodał analityk Wood.
Analityk zauważył, że napływ uchodźców może mieć pozytywny wpływ na koszty pracy.
"Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski poszukują już pracy. Najłatwiej może być im zacząć właśnie w handlu, a mówi się, że w tej branży jest 200 tys. wakatów. Dostępność siły roboczej może się więc zwiększyć, a presja na wzrost wynagrodzeń zmniejszyć. To może więc oznaczać pozytywny wpływ na poziom kosztów pracy" - powiedział Wachełko.
Pierwszy kwartał powinien być dobry
Adrian Górniak z Ipopema Securities ocenia, że pierwszy kwartał powinien być dobry dla spółek handlu FMCG dzięki wzrostom sprzedaży.
"Jeronimo Martins i Dino wskazywały na konferencjach, że w styczniu i lutym konsument był bardzo mocny. Członek zarządu Eurocashu też to sygnalizował w wypowiedzi dla PAP Biznes" - powiedział analityk.
"Spodziewam się, że ewentualne wahnięcia na popycie, czy wpływ presji kosztowej mogą być bardziej widoczne w drugim kwartale" - dodał Adrian Górniak.
Anna Pełka (PAP Biznes)
pel/ osz/