W listopadzie 2024 roku dziennikarze "Faktu" wyliczyli wykroczenia, które Antoni Macierewicz miał popełnić na krótkim odcinku drogi w Warszawie. Poseł, siedząc za kierownicą samochodu, miał rozmawiać przez telefon, wyprzedzać inny pojazd na pasach dla pieszych, najechać na podwójną ciągłą i poruszać się buspasem i ścieżką dla rowerów. Jak informował wówczas na X rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński, łącznie poseł dostał trzy mandaty na kwotę 1800 zł i 21 punktów karnych. W związku z zaistniałą sytuacją służby zawiesiły uprawnienia do prowadzenia pojazdów dla posła PiS.
Jednak ponownie został złapany za kierownicą, gdy wracał z obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia. Nie zdążył odjechać, ponieważ policja otoczyła samochód. Miał Wówczas odmówić badania alkomatem, zasłaniając się przy tym immunitetem poselskim.
By odzyskać prawo jazdy, były szef MON został zobowiązany do zdania testów psychologicznych i egzaminu sprawdzającego, do którego podszedł 1 kwietnia w Piotrkowie Trybunalskim.
Z informacji przedstawionych przez serwis piotrkowski24.pl Antoni Macierewicz oblał teorię, a co za tym idzie, nie został dopuszczony do części praktycznej. Poseł nadal więc będzie zdany na jazdę taksówkami.
Rekordzista w Piotrkowie Trybunalskim zdawał około 200 razy, zanim uzyskał uprawnienia.
opr. aw