"Pierwszy polski gazowiec", "budujemy własną flotę gazowców" - tak szef Orlenu Daniel Obajtek chwalił się nowymi statkami do przewozu gazu LNG.
Jak się jednak okazuje, trawa jest zielona, bo ją pomalowano, nie pierwszy raz chwaląc się cudzym. Bo z Polską ten statek niewiele ma wspólnego. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska zwróciła uwagę, że "Lech Kaczyński" pływa pod francuską banderą, nie został zbudowany w polskiej stoczni, nie ma polskiego armatora, a jego właścicielem nie jest polska firma.
W oficjalnym piśmie przesłanym z Ministerstwa Aktywów Państwowych można bowiem wyczytać, że:
"Z wyjaśnień PGNiG wynika, że wybór bandery statku, z uwzględnieniem ograniczeń określonych w umowie czarteru (zakaz korzystania z tzw. „tanich bander"), leży w gestii armatora, nie czarterującego. W przypadku jednostek „Lech Kaczyński" i „Grażyna Gęsicka" będzie to bandera francuska.
PGNiG wskazuje jednocześnie, że nie jest właścicielem jednostek LNG, ale czarterującym. Obsadzenie statku odpowiednio wykwalifikowaną załogą jest obowiązkiem armatora. Nie istnieją żadne formalne przeszkody dla zatrudniania na jednostkach czarterowanych przez PGNiG polskich członków załóg. Ponadto PGNiG informuje, że wraz z umowami czarteru zawarło z armatorami porozumienie dotyczące możliwości uruchomienia programu kadetów na polskich uczelniach morskich oraz rekrutacji polskich marynarzy."
Dlaczego Polska zdecydowała się na czarter statków, a nie zakup? Jak wyjaśnia w TVN24 wiceminister Maciej Małecki, pozwala to obniżyć koszty frachtu i uniknąć gwałtownych zmian cen frachtu LNG". Armatorem gazowców "Lech Kaczyński" i "Grażyna Gęsicka" jest francuski oddział norweskiego armatora Knutsen LNG France. Na swoim profilu firmy na LinkedIn wyraźnie napisali, że statki będą zarządzane z Francji i co zapewne ważniejsze dla odbudowy "polskiej potęgi morskiej", którą zapowiada PiS, będą pływać z francuską załogą.
Z kolei właścicielem gazowców jest francuska spółka Societe Anonyme de Credit a l'Industrie Francaise CALIF SA, bo to ona sfinansowała ich zakup przez norweski oddział.