Gregor Bachmann opublikował post w mediach społecznościowych, w którym stwierdził, że obywatele zaczną zastanawiać się nad koniecznością używania samochodu tylko wtedy, gdy musieliby zapłacić za litr benzyny co najmniej 100 euro.
“Jeśli chcesz chronić klimat, wiele rzeczy musi podrożeć. To powoduje, ze część z nich nie będzie dostępna dla najbiedniejszych. To jest niestety cena, którą trzeba zapłacić za ochronę klimatu” - przyznał profesor berlińskiego uniwersytetu.
“Najbiedniejsi nie mogą pozwolić sobie na samochód, ci, którzy nimi jeżdżą, są już uprzywilejowani. Jazda samochodem musi boleć, aby wymusić przejście na środki transportu, będące przyjaźniejsze dla środowiska” - dodał Gregor Bachmann.
Samochody tylko dla bogaczy?
Niemiecki naukowiec twierdzi, że do pracy dojeżdża na rowerze, mimo że dzieli go odległość 14 kilometrów. Warto jednak przyjrzeć się zarobkom na stanowisku, które piastuje Bachmann. Zarabia on ok. 7360 euro brutto miesięcznie, ale do tego należy jeszcze doliczyć dodatek funkcyjny w wysokości 250 euro miesięcznie.
Profesor zdaje sobie sprawę z tego, że przy tak wysokich dochodach łatwo jest stawiać ekstremalne wymagania, ale według niego nie wpływa to na sensowność argumentacji. Gregor Bachmann posiada samochód elektryczny, ale przyznaje, że nie jest wolny od grzechów ekologicznych. Ostatnio opublikował zdjęcie z krytego stoku narciarskiego, z którego korzystał w środku lata.
PB