100 dni prezydentury Donalda Trumpa to czas licznych podsumowań jego dotychczasowych działań. Zamieszanie w cłami oraz porzucenie dotychczasowych sojuszy nadszarpnęło zaufanie do Stanów Zjednoczonych. Rykoszetem obrywa także gospodarka i coraz częściej mówi się o nadchodzącej recesji. Legendarny inwestor i miliarder Ray Dalio mówi wprost: jest za późno, zmiany nadchodzą.


Donald Trump niemal każdego dnia dostarcza światowym rynkom solidnej zmienności. Na nudę nie można narzekać, a decyzje niekiedy wydają się być podejmowane chaotycznie.
Eksperci nie mają wątpliwości, że Donald Trump w pewnym sensie manipuluje rynkiem, bo podejmuje decyzje i w tym samym czasie publikuje wpisy dot. sytuacji na giełdzie, jednak raczej nie poniesie konsekwencji z tego tytułu - oceniał na początku kwietnia analityk DM BOŚ Konrad Ryczko.
Przeczytaj także
Laureat ekonomicznego Nobla Paul Krugman, ostrzegł, że zmienność i nieprzewidywalność polityki prezydenta Donalda Trumpa paraliżuje amerykański biznes i grozi tym, że powtórzy się "moment Lehman Brothers", w którym upadek tego banku stał się początkiem kryzysu finansowego.
Dalio: Światowy porządek gospodarczy ulega załamaniu
Inwestor i miliarder Ray Dalio uważa, że jest "za późno" na przeciwdziałanie skutkom gospodarczym ceł Trumpa i mówi, że światowy porządek gospodarczy, którego centrum stanowią Stany Zjednoczone, ulega załamaniu.
"Na podstawie wielu moich wskaźników […] wydaje się, że jesteśmy na skraju załamania się porządku monetarnego, polityki krajowej i międzynarodowego porządku świata z powodu niezrównoważonych, złych fundamentów" - napisał w poście w portalu X Ray Dalio.
"Coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że rola Stanów Zjednoczonych jako największego konsumenta dóbr przemysłowych na świecie i największego producenta aktywów dłużnych służących finansowaniu nadmiernej konsumpcji jest nie do utrzymania" - dodał.
Przeczytaj także
"Istnieje rosnące ryzyko, że Stany Zjednoczone, narzucając wyzwania do rozwiązania, będą coraz częściej omijane przez świat państw, które dostosują się do tego oddzielenia od USA i stworzą nowe powiązania rozwijające się poza nimi" - ostrzega Dalio.
Najsmutniejszą rzeczą w całej historii wojny celnej USA kontra reszta świata jest to, że Trump mógł zostać okłamany w sprawie ceł oraz to, że wciąż może w to kłamstwo wierzyć.
3. w historii najgorsze 100 dni nowego prezydenta USA dla S&P 500
Pierwsze 100 dni rządów Trumpa upłynęło pod znakiem giełdowej huśtawki. Indeks S&P 500 osiągnął rekordowy poziom w lutym, po czym w marcu obniżył notowania. Jednak potężna przecena przyszła na początku kwietnia, gdy prezydent USA ogłosił "Dzień Wyzwolenia" i cła na niemal wszystkie kraje świata. Dołek notowań został osiągnięty 8 kwietnia, kiedy to SP 500 był na progu wejścia na rynek niedźwiedzia. Sytuację odmienił jednak jeden tweet i późniejsze wystąpienie Trumpa.
Nie zmienia to jednak faktu, że indeks S&P 500 nadal traci 7,27% od dnia inauguracji Trumpa 20 stycznia. Według Howarda Silverblatta, starszego analityka indeksów w S&P Dow Jones Indices, indeks referencyjny stracił 3,66 biliona dolarów na wartości rynkowej od czasu inauguracji Trumpa.
Analitycy zgodnie podkreślają, że dotychczasowe wyniki indeksu S&P 500 w drugiej kadencji Trumpa były trzecim najgorszym wynikiem w ciągu pierwszych 100 dni kadencji prezydenta w historii USA, ustępując jedynie prezydentom Richardowi Nixonowi i Fordowi.
"Nie pamiętam czasów, kiedy polityka była tak bezpośrednio ukierunkowana na wyniki ekonomiczne, gdzie była odbierana tak negatywnie, powszechnie przez społeczność inwestycyjną" - mówi cytowana przez CNN Kelly Bouchillon, starsza partnerka w Sound View Wealth Advisors. "Myślę, że to największa niepewność, jaką widzieliśmy wokół zysków i wzrostu przedsiębiorstw od jakiegoś czasu, wszystko to samonakładane przez administrację" - dodała.
Wojna handlowa Donalda Trumpa, jego chaotyczne decyzje i próby zwolnienia szefa Fed zainicjowały na globalnych rynkach nowy trend - "sell America" (sprzedawać Amerykę); inwestorzy pozbywają się obligacji USA, akcji i uciekają od dolara.
Obligacje też mocno oberwały
Mimo że ceny akcji cechowały się wysoką zmiennością, amerykańskie obligacje skarbowe poniosły znaczną porażkę w pierwszych 100 dniach urzędowania Trumpa. Zwykle, gdy inwestorzy sprzedają akcje w czasach niepewności, inwestują gotówkę w obligacje skarbowe USA, szukając bezpieczeństwa aktywów, które mają pełne wsparcie i zaufanie rządu USA.
Jednak gdy na początku kwietnia ceny akcji na całym świecie spadły, inwestorzy zaczęli gwałtownie wyprzedawać amerykańskie obligacje skarbowe, co wywołało pytania o to, na ile cenią amerykańskie obligacje rządowe jako bezpieczną przystań.
Wyprzedaż obligacji i wzrost ich rentowności na tyle wystraszyły Biały Dom, że prezydent zawiesił cła. Jak mówił wówczas dziennikarzom Trump: "Rynek obligacji ma się dobrze. Miał mały moment (zawirowań), ale rozwiązałem ten problem bardzo szybko. Jestem bardzo dobry w tych sprawach".
Miliarderzy odwracają się od Trumpa? "Niszczy markę USA i naszych obligacji"
"Stany Zjednoczone to coś więcej niż naród. To marka. To uniwersalna marka, niezależnie od tego czy chodzi o naszą kulturę, nasze finanse czy naszą siłę militarną [...] Teraz niszczymy tę markę" - powiedział miliarder Ken Griffin, który do tej pory żarliwie wspierał republikanów i hojnie wystawiał czeki na ich kampanie, w tym tą Donalda Trumpa.
"Perspektywa ograniczenia przez zagranicznych inwestorów ekspozycji na aktywa amerykańskie pośród obaw o utrzymującą się dominację amerykańskich obligacji skarbowych jako bezpiecznej przystani znalazła się w centrum debaty rynkowej w ciągu ostatnich kilku tygodni" – mówił cytowany przez CNN Vishwanath Tirupattur, strateg w Morgan Stanley.


























































